Dotarła do nas nowa plaga.Setki Polaków straciły pieniądze
"Mój wujek jest miliarderem, a ja pomogę panu zarabiać". Ta historia trafiła na biurko Zbigniewa Ziobry
30 osób żąda zwrotu prawie 4 mln zł. Twierdzą, że zostali zmanipulowani i przez opiekunów wplątani w inwestycje, na których stracili od kilkunastu do nawet kilkuset tysięcy złotych. Tropy wiodą na niewielką wyspę Dominikę - pisze Mateusz Ratajczak, dziennikarz WP money.
- Jak po czymś takim można spać? Nie można. Myślałam, że zarobię pieniądze, pomogę córce w spłacie kredytu frankowego. Że będę ekstra matką. A teraz kładę się i rozmyślam w kółko, jak mogłam dać się nabrać, dlaczego uwierzyłam? Nie gram w lotka, nie lubię ryzyka, a jednak zbajerowali mnie.
To Ewa. Nie chce podać swojego nazwiska, straciła ponad 100 tys. zł. Ukrywa ten fakt i przed mężem i córką.
Nazwiska nie ukrywa Henryk Pawłowski, emerytowany pułkownik Wojska Polskiego z Warszawy. Jego oszczędności stopniały o 10 tys. zł.
- Wieczorem dzwoni doradca i każe zagrać konkretną pozycję. Nie wiedziałem, jak to zrobić. Więc połączył się z moim komputerem za pomocą jakiegoś programu [TeamViewer - przyp. red.]. I zaczął sobie działać. Zagrał na srebro. Postawił bardzo wysoką stawkę. Dwie minuty i wszystko poszło w drugą stronę - opowiada. Pieniądze wyparowały.
Rzekomy doradca miał zapewniać, że wszystko odrobi. Kusił Pawłowskiego, by ten dopłacił 10 tys. zł., a wyjdą razem na prostą. Pułkownik zażądał zwrotu pieniędzy.
I on, i Ewa, i jeszcze dwadzieścia osiem osób złożyło wspólne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Dokument trafił na biurko Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, a później do warszawskiej prokuratury.
Zaloguj
lub
Zarejestruj się
aby zobaczyć!