Pamięć i duma - dla nadziei!

Status
Zamknięty.
A

Anonymous

Dziś obchodzimy IX rocznicę śmierci błogosławionego Jana Pawła II.

1591899BkNSIYYCQAAmL8-.jpg


Ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież. Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!
 

fiodor99

Bardzo aktywny
Zasłużony
Dołączył
24 Listopad 2011
Posty
870
Reakcje/Polubienia
86
Miasto
25° 47' N 80° 13' W
Atak na Końskie. Polscy partyzanci zdobyli miasto bronione przez 26-krotnie liczniejszych Niemców
wp_jan_piwnik_970.jpeg



1 września 1943 r. 70 partyzantów pod dowództwem cichociemnego ppor. Waldemara Szwieca "Robota", opanowało miasto Końskie, w którym stacjonowało 1,8 tys. Niemców. W brawurowej akcji nie zginął żaden z polskich żołnierzy. Po tym ataku Niemcy nadali miejscowości miano "Banditenstadt" - "bandyckiego miasta". - Dysproporcja sił była miażdżąca, jednak w żaden sposób nie deprymowała cichociemnego - pisze w artykule dla WP.PL Wojciech Königsberg.

Obecnie możemy sobie pozwolić na swobodne celebrowanie świąt państwowych oraz uroczyste obchodzenie ważnych rocznic patriotycznych. Inaczej było w latach II wojny światowej, kiedy okupant na każdym kroku starał się wykorzeniać polską tożsamość i z niezwykłą surowością karał za manifestowanie przywiązania do Ojczyzny. Jednak wszelkie zakazy w tym zakresie działały na społeczeństwo polskie niczym przysłowiowa płachta na byka i jeszcze bardziej inspirowały do działania. Dlatego 3 maja, 11 listopada, a także rocznice zrywów narodowo-wyzwoleńczych, miały w tym okresie szczególnie symboliczny wymiar.

Jedną z ważniejszych dat była także rocznica wybuchu wojny, która stanowiła świetną okazję do pokazania okupantowi, że duch w narodzie nie zginął i Polska nadal walczy. Dość specyficzny sposób uczczenia tego dnia w 1943 roku wybrał cichociemny ppor. Waldemar Szwiec "Robot" - dowódca II Zgrupowania, wchodzącego w skład działających na Kielecczyźnie pod dowództwem cichociemnego por. Jana Piwnika "Ponurego", Zgrupowań Partyzanckich AK "Ponury".

Zgrupowania "Ponurego" liczące do 350 żołnierzy, stanowiły w 1943 roku największą siłę partyzancką w tej części Europy. I Zgrupowaniem, stacjonującym na wzniesieniu zwanym Wykusem w lasach siekierzyńskich, dowodził cichociemny por. Eugeniusz Gedymin Kaszyński "Nurt". III Zgrupowaniem, które operowało w okolicach Pasma Jeleniowskiego Gór Świętokrzyskich, kierował por. Stanisław Pałac "Mariański". Natomiast omawiane Zgrupowanie II dowodzone przez cichociemnego ppor. "Robota" działało w powiecie koneckim.

1 września 1943 roku Szwiec postanowił uderzyć na powiatowe miasto Końskie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, znanych jest przecież więcej przypadków zajmowania miejscowości przez oddziały partyzanckie, gdyby nie jeden istotny szczegół. W Końskich i w jego najbliższej okolicy stacjonował liczący blisko 1,8 tys. ludzi garnizon złożony z żandarmerii, różnego rodzaju innych niemieckich służb policyjnych oraz wschodnich oddziałów kolaboracyjnych. Natomiast ppor. Szwiec mógł im przeciwstawić niespełna 70-osobowy oddział uzbrojony w: 1 cekaem, 6 erkaemów, 7 peemów, 60 granatów oraz broń długą. Dysproporcja sił była miażdżąca, jednak w żaden sposób nie deprymowała cichociemnego.

Kpr. Stanisław Janiszewski, uczestnik ataku na Końskie. Zdjęcie z 2007 r. fot. Wojciech Königsberg
Należy dodać, że uderzenie, oprócz wątku rocznicowego, było reakcją na aresztowanie 20 sierpnia 1943 roku ponad 270 mieszkańców Końskich, podejrzanych o udział w konspiracji. Szwiec chciał przekonać Niemców, że zatrzymane osoby nie należą do podziemia i dywersja - jak to określił - "jest poza miastem". Dodatkowym celem akcji było podbudowanie na duchu ludności polskiej w powiecie koneckim.

31 sierpnia tuż przed północą partyzanci zajęli wyznaczone pozycje. Sygnałem do uderzenia miało być wyłączenie prądu w mieście. Akcja rozpoczęła się po północy. Oddział został podzielony na kilka grup. Część żołnierzy miała za zadanie blokowanie ogniem erkaemów i cekaemu stanowisk nieprzyjaciela. Jak wspominał jeden z uczestników akcji kpr. pchor. Henryk Smalc "Herwin": "Wszystkie punkty gdzie kwaterowali Niemcy i własowcy, zostały ostrzelane. A jaki ogień otwarli oni sami? Bali się ruszyć z chałup, bo ciemno, łączność przerwana, więc - pruli na oślep, Panu Bogu w okno. Amunicji im nie brakowało".

W tym samym czasie partyzanci pod bezpośrednim dowództwem "Robota" prowadzili akcję zaopatrzeniową w zarządzanych przez Niemców magazynach "Społem", gdzie ładowano towary na specjalnie sprowadzony samochód ciężarowy. Oprócz tego, z jednego z niemieckich sklepów zabrano towar, który załadowano na platformę konną. Dzięki zdobytym podczas akcji tkaninom zdołano umundurować wszystkich partyzantów Zgrupowania. Każdy z nich otrzymał koc, nieprzemakalny płaszcz, sweter, kalesony, 2 koszule, skarpety i zielony kombinezon. Ponadto pozostało jeszcze wolnych 20 kompletów ubrań, 50 kombinezonów zielonych, 30 zielono-szarych, 145 koszul, 226 par rękawiczek, a także kilkaset metrów materiału.

Banditenstadt

Do szczególnie ważnego zadania wyznaczono grupę pod dowództwem kpr. Stanisława Janiszewskiego "Dewajtisa". Partyzanci mieli wykonać pięć wyroków śmierci wydanych przez Wojskowy Sąd Specjalny na koneckich konfidentów. Janiszewski po latach tak opisał przebieg likwidacji: "Na Lipowej weszliśmy i tam wykonaliśmy wyrok na tej, ona chyba chodziła do gimnazjum. Na 1 maja, nad bramą, gdzie był Baudienst (Służba Budowlana - W.K.). To tam mieszkało dwóch braci i jeden był konfidentem, to byli wysiedleni z Poznania. Spółdzielcza tam gdzie dywersja była, komenda. Tam był agent specjalnie przeszkolony, pijak - nie podpada taki. Na podwórku, za kinem mieszkał tam taki byk cholera czarny. Piąty matka tej dziewczyny. Wszędzie były odczytywane pełne sentencje wyroków. Szybko żeśmy się uporali z tymi szpiegami, zdrajcami".

Cała akcja w Końskich trwała niespełna dwie godziny. Oddział nie poniósł żadnych strat, natomiast ze strony niemieckiej poległo 6 żandarmów oraz 1 funkcjonariusz Sonderdienstu (policji pomocniczej). Ciężko ranny został również dowódca żandarmerii. O sukcesie uderzenia może świadczyć także reakcja niemiecka opisana przez "Robota" w meldunku wysłanym do "Ponurego": "Żandarmeria była wręcz przerażona. Dowód - oceniała nasze siły na 300 do 500 ludzi z kawalerią i działami ppanc. Ludność przesadziła do 2000. Burmistrz miasta, Polak, będąc na konferencji u starosty (Niemca - W.K.), delikatnie wypomniał, że chyba w tym wypadku miasto nie brało udziału, i że aresztowania nie miały sensu. Na to starosta odpowiedział mu tak, zrozumieliśmy to, nie wiemy co robić, wysłaliśmy pismo do [Hansa] Franka z prośbą o pomoc i radę". Wkrótce po tym spotkaniu Końskie otrzymało miano "Banditenstadt" (bandyckie miasto), które Niemcy nadawali obszarom, gdzie mieli największe problemy z polskim podziemiem.

Ppor. Waldemar Mariusz Szwiec "Jakub", "Robot", urodzony w polskiej rodzinie w Chicago w 1915 roku, był jednym z najdzielniejszych cichociemnych - spadochroniarzy Armii Krajowej. Jednak zdradzony przez działającego w Zgrupowaniach Partyzanckich AK "Ponury" agenta Gestapo ppor. Jerzego Wojnowskiego "Motora" (w Gestapo pod pseudonimami "Garibali", "Mercedes"), poległ 14 października 1943 roku w zasadzce w Wielkiej Wsi koło Stąporkowa, wraz z czterema swoimi żołnierzami.

Dowódca grupy likwidacyjnej kpr. Stanisław Janiszewski "Dewajtis", rocznik 1921, mieszka w Końskich do dziś.

Więcej o akcji na Końskie i Waldemarze Szwiecu można przeczytać m.in.: w książce mojego autorstwa pt. "Droga 'Ponurego'. Rys biograficzny majora Jana Piwnika" oraz pracy Marka Jedynaka pt. "'Robotowcy' 1943. Monografia II Zgrupowania Zgrupowań Partyzanckich AK 'Ponury'".

Wojciech Königsberg
źródło:

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
 
A

Anonymous

Dzisiaj mija IV Rocznica Katastrofy Smoleńskiej

Katastrofa lotnicza, do której doszło w Smoleńsku w sobotę, 10 kwietnia 2010 roku o godz. 8:41:06 czasu środkowoeuropejskiego letniego (CEST). Zginęło w niej 96 osób, wśród nich: prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką,ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, grupa parlamentarzystów, dowódcy wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP, pracownicy Kancelarii Prezydenta, szefowie instytucji państwowych, duchowni, przedstawiciele ministerstw, organizacji kombatanckich i społecznych oraz osoby towarzyszące, stanowiący delegację polską na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, a także załoga samolotu.

Była to druga pod względem liczby ofiar katastrofa w historii lotnictwa polskiego i największa pod względem liczby ofiar katastrofa w dziejach Sił Powietrznych RP.
żródło :

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!


Cześć Ich Pamięci !
 

Hefajstos

Bardzo aktywny
Zasłużony
Dołączył
10 Wrzesień 2013
Posty
2245
Reakcje/Polubienia
306
Miasto
okolice internetu
W nawiązaniu do powyższego posta. Polecam wszystkim wstrząsającą w swojej prostocie i szczerości, wzruszającą, chwytającą za gardło, przepełniającą duszę skowytem bólu opowieść małego wówczas chłopca - bezbronnego świadka tamtych dni. Mam w swojej bibliotece, czytałem kilkakrotnie, polecam gorąco.

Kiedy Bóg odwrócił wzrok.
Autor: Wiesław Adamczyk
Rok wydania: 2010
Przedmowa: Norman Davies
Info: lubimyczytać.pl

50191112.jpg


Opowieść o wojennym dzieciństwie Wiesława Adamczyka spędzonym na Syberii i naznaczonym sowieckim barbarzyństwem.

Autor był małym chłopcem, gdy w maju 1940 roku wraz z matką i rodzeństwem deportowano go na sowiecką Syberię. Jego ojciec, oficer Wojska Polskiego, wzięty do niewoli przez Armię Czerwoną, zginął jako jedna z tysięcy ofiar zbrodni katyńskiej. Rozdzielenie rodziny i wysiedlenie zapoczątkowało dziesięcioletnią tułaczkę. Skrajnie trudne warunki życia w Kazachstanie, głód, karkołomna ucieczka z ZSRR, śmierć matki, obozy dla uchodźców, rodziny zastępcze - tę drogę, tak jak Autor, przeszło tysiące Polaków.
W pasjonujących wspomnieniach Wiesław Adamczyk oddaje głos ofiarom sowieckiego barbarzyństwa. Bezkompromisowa, przejmująca opowieść jest zapisem utraty dziecięcej niewinności i zmagań z rozpaczą, przez które przechodził mały chłopiec.
W opracowaniach dotyczących II wojny światowej często przemilcza się tę mroczną kartę europejskiej historii, pozostającą w cieniu Holokaustu. Wydarzenia na niej zapisane wciąż jeszcze czekają, by w pełni oddać im historyczną sprawiedliwość.

"Znam wiele opisów syberyjskiej odysei oraz innych zapomnianych wojennych dziejów. Żaden jednak nie jest bardziej pouczający, wzruszający i piękniej napisany niż Kiedy Bóg odwrócił wzrok " - z Przedmowy Normana Daviesa.
 

Hefajstos

Bardzo aktywny
Zasłużony
Dołączył
10 Wrzesień 2013
Posty
2245
Reakcje/Polubienia
306
Miasto
okolice internetu
Bitwa o Monte Cassino

793704Schowek02.jpg


Na zdjęciu: Walki 2 Korpusu Polskiego pod Monte Cassino - wyposażeni w amunicję żołnierze wspinają się po stromym wzgórzu, maj 1944

Za 2 tygodnie przypada kolejna, 71 rocznica bitwy z panteonu chwały polskiego żołnierza i polskiego oręża - bitwy o Monte Cassino. Daniny polskiej krwi na drodze do wolnego kraju, tak pięknie utrwalonej w słowach pieśni o kwitnących czerwono makach...Po bitwie generał Harold Alexander, dowódca alianckiej 15 Grupy Armii we Włoszech, oświadczył: "Był to wielki dzień sławy dla Polski, kiedy zdobyliście tę warowną fortecę, którą sami Niemcy uważali za niemożliwą do zdobycia [...]. Jeżeliby mi dano do wyboru pomiędzy jakimikolwiek żołnierzami, których chciałbym mieć pod swoim dowództwem, wybrałbym was, Polaków

U podnóża wzgórza klasztornego znajduje się Polski Cmentarz Wojenny pod Monte Cassino, na którym spoczywa około tysiąca poległych żołnierzy II Korpusu Polskiego, w tym także gen. Władysław Anders.

Żródło:
Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
 
Status
Zamknięty.
Do góry