Creative Cloud

A

Anonymous

Adobe ogłasza wszem i wobec, że wszystkie programy z pakietu CS są teraz łatwiej dostępne i tańsze. Zamiast płacić grube tysiące euro za cały pakiet, wystarczy wydać zaledwie 62 euro, by też legalnie go używać. Rewelacja? Niekoniecznie…

Pierwszy haczyk polega na tym, że wspomniane 62 euro (konkretnie 61,49) płacić trzeba co miesiąc. Adobe wprowadził nowy model biznesowy: subskrypcję oprogramowania zamiast kupowania go na stałe. Model ten nosi nazwę Creative Cloud, co można by przetłumaczyć na polski jako Kreatywna Chmura. W skrócie: użytkownicy mają teraz do dyspozycji Adobe CC zamiast Adobe’a CS. CS6 jest ostatnim pakietem z tej serii, a zamiast C7 jest CC – i tak ma już zostać na zawsze. Nie będzie już premier nowych wersji programów, oznaczonych kolejnymi numerami. Wszystkie nowe funkcje i poprawki, jakie Adobe stworzy, będą na bieżąco instalowane u użytkowników Creative Cloud.

Czym jest Creative Cloud?

Słowo „cloud” w nazwie jest trochę mylące. Oprogramowanie Adobe nie jest bowiem czymś , co istnieje wyłącznie w chmurze, na serwerach firmy, z którymi łączy się użytkownik. W gruncie rzeczy Adobe CC działa tak samo, jak normalne programy: pobiera się je ze strony Adobe i instaluje na dysku. Różnica pomiędzy CC, a CS dotyczy więc tylko dwóch rzeczy: konieczności łączenia się od czasu do czasu z serwerem firmy i systemu opłat.

Opłaty są wieczne

Opłaty subskrypcyjne wnosi się co miesiąc, a ich wysokość zależy od wybranego systemu abonamentu oraz liczy programów, z których zamierzamy korzystać. Opłata za używanie pojedynczej aplikacji (tylko Photoshop, tylko Illustrator, tylko Dreamweaver itp.) wynosi 24,59 euro miesięcznie, zaś cały pakiet - 61,49 euro, ale tylko pod warunkiem, że decydujemy się na roczną subskrypcję. Licencja z możliwością rezygnacji w każdej chwili jest droższa o ok 50 proc. Za to, dotychczasowym użytkownikom pakietu CS przez rok przysługuje zniżka wynosząca od 40 do 60 proc, pod warunkiem, że zdecydują się na przejście do Kreatywnej Chmury do końca sierpnia.

Jak to działa?

Programy z pakietu CC po pobraniu i zainstalowaniu na dysku użytkownika łączą się z macierzystymi serwerami raz na 30 dni (subskrypcja miesięczna) albo raz na 90 dni (abonament roczny) w celu sprawdzenia aktualności licencji. I tu tkwi trzeci haczyk. Jeśli komputer nie będzie miał wówczas dostępu do internetu, to aplikacja się wyłączy, nawet jeśli została opłacona na rok z góry. Kto miał wówczas pilną robotę do wykonania, ten miał pecha, bo nikt mu nie wynagrodzi straconego czasu, ani nawet nie zwróci abonamentu za okres, gdy nie mógł korzystać z opłaconego pakietu.
  • Na co dzień dostęp do internetu nie jest konieczny, choć jeśli chcemy skorzystać z obiecanych w pakiecie CC
dodatkowych usług, albo z 20 GB przestrzeni dyskowej w chmurze, która również jest w pakiecie, to oczywiście łącze sieciowe będzie niezbędne.

Dlaczego CC?

Trudno nie zadać sobie pytania, dlaczego Adobe zdecydował się na tak radykalny krok: żadnych wielkich premier, żadnych sprzedaży tradycyjnych, stałych licencji, tylko regularnie opłacana subskrypcja i stopniowe dorzucanie funkcji, które się w międzyczasie wyklują.
  • No właśnie – czy się wyklują? Gdyby bossowie Adobe mieli w zanadrzu wspaniałe funkcje, na które użytkownicy
tylko czekają, gdyby wierzyli, że mają potencjał do rozwoju programów – to staraliby się stworzyć i sprzedawać C7, C8 i tak dalej. Skoro nie próbują, to znaczy, że na żadne spektakularne nowości nie ma już co liczyć. Lepiej też nie liczyć na udoskonalenie już działających funkcji. Bo jaką motywację do rozwoju produktów ma firma, która pobiera comiesięczne opłaty niezależnie od tego rozwoju, bazując wyłącznie na przyzwyczajeniach klientów i na słabości konkurencji? Oprogramowanie graficzne jest już gotowe. Lepsze nie będzie, chyba, że pojawią się na rynku jakieś młode wilki, na tyle twórcze i agresywne, żeby tym rynkiem potrząsnąć.

A co dalej?

Co w takiej sytuacji ma zrobić użytkownik? Adobe chciałby, żeby natychmiast przeszedł na licencję CC. Na zachętę proponuje zniżkę, 60 proc dla posiadaczy CS6, 40 proc dla użytkowników wcześniejszych wersji (zaczynając od CS3) przez rok. Brak jednak powodu, dla którego posiadacz wcale niestarego CS6 miałby płacić przez rok połowę ceny, skoro może nie płacić nic i nadal używać swojego CS6, na którego dopiero co wydał niemałe pieniądze. Czy aplikacje CC mają jakieś rewolucyjne funkcje, które zasadniczo przyśpieszą i ułatwią pracę? No cóż, wygląda na to, że nie… Co potwierdza tezę o końcu rozwoju oprogramowania graficzno – filmowego Adobe.
  • Edytujesz zdjęcia w Photoshopie? Montujesz filmy z użyciem Premiere? Projektujesz w Illustratorze?
Bardzo możliwe, że to Twój ostatni program od Adobe, ale… czy to źle?

Źródło:

Ewa Prus (2013, 9). Haczyki ukryte w chmurze. CHIP
 
Do góry