Urzekła mnie ta Historia

pss

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
16 Październik 2010
Posty
1127
Reakcje/Polubienia
62
j8U9t.jpg
 

Conti

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
28 Maj 2010
Posty
978
Reakcje/Polubienia
76
wzruszająca historia
 

andrzej65

Bardzo aktywny
Zasłużony
Dołączył
20 Styczeń 2012
Posty
408
Reakcje/Polubienia
16
Urzekająca historia łza się w oku kręci…
 
A

Anonymous

Popłakałam się :( Biedna starsza pani, dobrze, że chociaż trafiła na takiego taksówkarza.
 

zapomnij

Bardzo aktywny
Zasłużony
Dołączył
16 Luty 2011
Posty
722
Reakcje/Polubienia
234
Brawo PSS za założenie takiego tematu. Warto rozpowszechniać historie,opowieści jak z baśni,w które ciężko uwierzyć w dzisiejszych czasach. Jednak ja staram się nie tracić wiary w dobro ludzkie. Traktujmy innych jak sami byśmy chcieli byc traktowani.
pozdrawiam Wszystkich
 

pss

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
16 Październik 2010
Posty
1127
Reakcje/Polubienia
62
Too bad to me, It is very difficult for me to understand this text :(
Translator:
A taxi driver from New York wrote:

I arrived at the address to the client, and sounded. After waiting a few minutes, sounded again. It was to be my last course of the evening and I thought of going back to 'base', but instead parked the car, went to the door and knocked. "Minute", answered the frail, elderly voice. I heard a noise as if something was dragged across the floor ...

After a long pause, the door opened. Standing before me low, the eye of a woman ninety years old. She wore a colorful dress and hat with veil hooked, she looked like someone from the movie of the forties.

At her side was a small nylon suitcase. Apartment looked as if nobody lived in it for years. All the furniture was covered with a canvas material.

There were no clocks on the walls, no knick-knacks or dishes on the table. In the corner of the cardboard box was filled with photographs and glass.

"Can you carry my bag in the car?" She asked. I took the suitcase to the car, then returned to help the woman.

She took my hand and we walked slowly toward the curb.

She held my arm and thanked me for my kindness. "It's nothing," I said, "I try to treat my passengers the way I was treated to my mom."

"Oh, you're such a good boy," she said. When we got into the car, gave me the address, then asked, "Could you drive through the city center?

"This is not the shortest way," I replied quickly, including counter charges.

"Oh, I have nothing against it," she said. "Do not hurry.'m On the road to the hospice ..."

I looked in the mirror. Her eyes sparkled. "I do not have any family," she said softly. "The doctor says that I was not too much ..."

I turned off the counter ... "Which way do you want to go?"

Over the next two hours driving around the city. She showed me the building where he once worked as an elevator operator.

We drove through the countryside, where she lived with her husband as newlyweds. She asked me to stop in front of a furniture warehouse that had once been a ballroom, where he attended as a young girl dancing.

Sometimes she asked me to slow down when the building or intersection, and sat staring into the darkness, without a word.

When the first rays of sun began to appear over the horizon, she said suddenly, "I'm tired. Let's go now please." We drove in silence to the address indicated.

It was a low building with a driveway, so typical of nursing homes.

Two orderlies came out as soon as I stopped in the driveway. They had to be suspected. They were polite and solicitous.

I opened the trunk and carried a small valise woman to the door. She has already usadzona in a wheelchair.

"How much do I guilty?" She asked, reaching into the bag.

"Nothing," I said.

"You have to make a living", protested.

"There are other passengers," I replied.

I do not completely over, wondering what I'm doing, I leaned over and hugged her. She hugged me tight.

"You gave an old woman a little moment of joy," she said. "Thank you".

I shook her hand, and then went out into the twilight of morning. Behind me the door closed - it was the sound of a closed life.

This morning I did not take any more passengers. I drove aimlessly, lost in thought. What if the woman would be sent an angry driver, or impatient to end his change? What if I had not walked to the door, or sounded only once, and then drove off?

Thinking about it now, do not think I did something more important in his life.

We are dependent on the search of exciting events and beautiful moments, which we try to fill our lives.
Meanwhile, beautiful moments can happen to us unexpectedly, wrapped in what others might call routine. Do not miss them ...
 

jan13

Bardzo aktywny
Dołączył
16 Lipiec 2010
Posty
214
Reakcje/Polubienia
19
No tak temat aktualny wszędzie-ZWOLNIJ.
A dla tych co już to zrobili i mają nieco czasu:
 

pss

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
16 Październik 2010
Posty
1127
Reakcje/Polubienia
62
No całkiem, całkiem. Gościu nie ugięty - ciekawe jak byśmy się zachowali na jego miejscu? :facepalm
 

waldi

Bardzo aktywny
Ekspert
Dołączył
15 Wrzesień 2012
Posty
34749
Reakcje/Polubienia
61391
Historia,którą opisał dzisiaj Fakt.pl:

"Co za potworna historia. Waldemarowi B. (+ 48 l.) serce pękło z bólu, gdy zobaczył, że jego żona nie oddycha. W szoku i rozpaczy wziął z auta linkę holowniczą i powiesił się na pobliskim drzewie. Nie mógł się pogodzić z tym, że spowodował wypadek samochodowy, w którym zginęła jego Danusia. Byli małżeństwem od 23 lat.

Dla Danuty (+42 l.) i Waldemara B. z Tychowa w Zachodniopomorskiem to miała być zwyczajna sobota. Pan Waldemar, który pracował na stacji paliw, wrócił po pracy do domu o godzinie 19. Małżeństwo od razu wsiadło do swojego świeżo zakupionego volkswagena golfa. Pojechali do pobliskiej wioski, gdzie mieszka siostra Danuty, Magda.

– Jechali tam po buraczki na botwinkę, bo mama uwielbiała tą zupę, a u cioci w ogródku jeszcze rosły młode buraczki - mówi ze łzami w oczach Magda, dziewczyna syna tragicznie zmarłej pary.

Wizyta się przeciągnęła. Małżeństwo wyruszyło w podróż powrotną do domu dobrze po północy. Co było później, nikt nie wie. Z relacji policji, która opiera się na śladach z miejsca wypadku, wynika, że samochód kierowany najprawdopodobniej przez Waldemara B. za miejscowością Warnino na zakręcie zjechał na pobocze, a po przejechaniu kilkudziesięciu metrów uderzył prawą stroną w drzewo, odbił się od niego i wylądował w rowie po drugiej stronie drogi. O aucie leżącym w rowie powiedział policjantom kierowca, który je zauważył.

We wraku leżała nieżywa Danuta. B, a kilkanaście metrów dalej w lesie na lince holowniczej wisiał jej mąż. Najprawdopodobniej Waldemar B., widząc, że zabił w wypadku żonę, załamał się i postanowił dołączyć do ukochanej w zaświatach. Mieszkańcy Tychowa są wstrząśnięci tym dramatem. – To byli tacy uczynni ludzie, zawsze można było liczyć na ich pomoc - mówi pani Bożena. – Miło było popatrzeć, w jaki sposób Waldek patrzył na Danusię. Widać było, że ich miłość ciągle kwitnie..."
 

waldi

Bardzo aktywny
Ekspert
Dołączył
15 Wrzesień 2012
Posty
34749
Reakcje/Polubienia
61391
Dobrzy ludzie są na świecie

 

waldi

Bardzo aktywny
Ekspert
Dołączył
15 Wrzesień 2012
Posty
34749
Reakcje/Polubienia
61391
Po 70 latach małżeństwa umarli razem

Co za piękna i prawdziwa miłość. Helen i Kenneth Felumlee przez 70 lat nie przespali ani jednej nocy osobno. Nie mogli bez siebie żyć. Gdy umarła Helen, Kenneth odszedł za nią 15 godzin później


Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
 
Do góry