A
Anonymous
Serwis gwarancyjny: odsyłasz swój sprzęt, a dostajesz "przechodzony"
Wysyłasz do serwisu uszkodzoną kartę graficzną. W zamian dostajesz sprawną, ale używaną. Nasz Czytelnik twierdzi, że to niedopuszczalne. Wytwórcy kart mówią: to nieprawda.
Karta graficzna. Jeden z najważniejszych podzespołów komputera. Kiedy się zepsuje, mamy spory kłopot. Pół biedy gdy karta została kupiona niedawno. Wówczas oddajemy ją do serwisu licząc na profesjonalną naprawę i odesłanie tego samego podzespołu. Ale ostatnio do Interwencji nadszedł e-mail od Czytelnika, który ma poważne wątpliwości co do pochodzenia kart wysyłanych do klientów przez serwisy. Okazuje się, że sprawa jest dosyć skomplikowana.
Naprawione, ale cudze
Swoimi wątpliwościami podzielił się z nami Grzegorz.
- Miałem do czynienia z praktykami firm Gigabyte oraz MSI - pisze Czytelnik Interwencji. - Reklamowałem kartę graficzną, w której wykryłem usterkę po około dwóch tygodniach użytkowania. Sklep odesłał podzespół do serwisu Gigabyte. Po siedmiu dniach otrzymałem kartę nie swoją z widocznymi śladami użytkowania. Karta była niestabilna, dodatkowo miała zmodyfikowany BIOS niezgodny z wysłanym przeze mnie modelem.
Z firmą MSI miałem bardzo podobną sytuację, za nową wadliwą otrzymałem kartę serwisowaną nie swoją, niedbale przelutowaną, porysowaną, z niewłaściwym BIOS-em pochodzącym z podstawowej wersji karty, moja oryginalna była wersją super OC.
Grzegorz zaznacza, że w obu przytoczonych wypadkach z pomocą rzecznika konsumentów wymusił na sklepach wymianę kart na fabrycznie nowe egzemplarze. Zastanawia się jednak czy wspomniana praktyka przystoi uznanym i cenionym przez wielu użytkowników producentom kart graficznych.
- Jest to skandaliczna praktyka odbywająca się nagminnie, często konsumenci z niewiedzy zgadzają się z takim postępowaniem, bądź nie mają ochoty walczyć ze sklepem w którym sprzęt nabyli - pisze Grzegorz. - Jesteśmy traktowani jako odbiorcy drugiej kategorii, nie słyszałem o takich metodach w innych krajach, tam w przeciwieństwie do naszych realiów szanuje się klienta.
Producenci: Jesteśmy w porządku
Co na to producenci wspomnianych podzespołów? Ci pytani przez Interwencje nie czują się winni. Twierdzą, że działają zgodnie z własnymi zasadami.
- Nasze procedury przeciwdziałają takim praktykom, jesteśmy serwisem, którego zadaniem jest naprawić produkt i odesłać taki sam klientowi - wyjaśnia Tomasz Ciesielski z firmy Gigabyte. - Wymiana towaru na inny jest możliwa w przypadku niemożności jego naprawy np. z powodu braku części lub uszkodzenia na tyle rozległego, iż naprawa jest nieopłacalna lub niemożliwa w naszych warunkach. W przypadku wymiany produktu zawsze załączamy dokument potwierdzający wymianę, w przypadku reklamacji nie mamy wątpliwości co za co zostało wydane. Zgodnie z obowiązującymi zasadami klient otrzymuje od nas produkt nie gorszy i sprawny. Osobiście zachęcam klientów do podania numeru seryjnego produktu, dzięki temu możemy sprawdzić historię zgłoszonej usterki i jej naprawy.
Wbrew pozorom producenci mają swoje racje, a sprawa jest dość skomplikowana. W rozmowie z Interwencjami specjaliści z UOKiK wyjaśniają bowiem, ze wszystko zależy od tego, na jakie przepisy powołamy się reklamując sprzęt.
Jeżeli oddamy do sprzedawcy wadliwe urządzenie powołując się na niezgodność towaru z umową, wówczas mamy prawo do jego wymiany na nowy egzemplarz lub naprawę - w tym drugim wypadku powinniśmy otrzymać z powrotem dokładnie ten sam, naprawiony egzemplarz.
Co innego gwarancja. Wielu producentów umieszcza w swoich gwarancjach zapisy, według których wadliwy sprzęt w szczególnych warunkach (na przykład braku możliwości naprawy) zostanie wymieniony na inny, sprawny. W tym wypadku nie musi to być ani nowy, ani ten sam przedmiot, który wcześniej wysłaliśmy do serwisu.
Przed podjęciem decyzji o reklamowaniu sprzętu powinniśmy zatem poważnie rozważyć na jakie przepisy i dokumenty warto się powołać
komputerswiat.pl
Słowo ode mnie: Takie działania mają miejsce już od bardzo dawna, więc nie jest to nowością według mnie, jednakże dopiero teraz zaczynamy o tym głośno mówić, lepiej późno niż wcale