longinus napisał:Nauka gry na tym instrumencie musiała zająć sporo czasu
Sugerowana cena 10 Dolarów (około 30 zł na nasze)Symulator kozy![]()
Arabowie wybrali kozią miss
Pewnie każdy z Was się kiedyś zastanawiał, co by zrobił mając majątek szacowany na miliardy dolarów. A można robić wówczas wiele rzeczy, np. pójść śladem Romana Abramowicza i kupić klub piłkarski Premiere League albo wziąć przykład ze Steve'a Fosetta i próbować okrążyć Ziemię balonem. Ale po co? Posiadacze dużych ilości petrodolarów z Półwyspu Arabskiego mają ciekawsze rzeczy do robienia. Zamiast marnotrawić zawartość zasobnych portfeli na drużynę piłkarską, która nie potrafi wygrać finału Ligi Mistrzów albo rozbijać się balonami, zorganizowali imprezę, która dostarcza prawdziwych emocji - Konkurs na najpiękniejszą kozę.
Na doroczny konkurs w Rijad (Arabia Saudyjska) zjeżdża śmietanka towarzyska i polityczny establishment z całego półwyspu. Na takiej imprezie po prostu nie można się nie pokazać. Wszyscy rozemocjonowani aż do czerwoności oczekują na rozpoczęcie się turnieju.
Wraz z początkiem imprezy wśród opiekunów dumnie prezentujących się "missek" zaczyna się wojna nerwów. Prezentacja piękniejszych okazów wzbudza zawiść konkurentów i powszechny podziw oceniających.
Każda kolejna koza, pojawiająca się na wybiegu kroczy honorowo, płynnie balansując ciężarem ciała z jednej na drugą stronę, wpędzając w oniemienie zgromadzoną publiczność. Przyozdobione drogocennymi świecidełkami kozy zdają się zachowywać przy tym tak, jakby były świadome swojej wartości.
Pod uwagę brane są wszystkie czynniki, a więc gracja przy poruszaniu się, właściwe proporce w sylwetce, naturalność i inteligencja. A już najlepiej, jeśli kozia piękność potrafi oczarować jurora swym powłóczystym i elektryzującym spojrzeniem.
Przygotowanie delikwentki do imprezy tej rangi to niemałe wyzwanie, które często zajmuje cały rok. Nad każdą "panienką" pracuje sztab stylistów, treserów i dietetyków. Preparacja dorodnego okazu pochłania fortunę, ale czego się nie robi dla urody podopiecznej, jeśli końcowy efekt jest wręcz oszałamiający.
Dodatkową rekompensatą, za poświęcony przy przygotowaniach czas jest fakt, że później na ogólnokrajowym turnieju można wzbudzić publiczny zachwyt i poczuć na plecach oddech zazdrosnych rywali. Główna prezentacja jest prawdziwą ucztą dla oka
Osobnym punktem programu jest konkurs na najpiękniejsze beczenie. W tej konkurencji można zdobyć sporo punktów, ale też wiele stracić. Już nieraz zdarzało się, że mimo świetnej prezentacji faworytki odpadały.
Działo się tak, ponieważ amplituda wydawanych przez nie dźwięków nie odpowiadała upodobaniom estetycznym członków jury. Pięknie becząca koza jest natomiast w stanie zaskarbić sobie sympatię najsurowszych sędziów i zamaskować nawet pewne niedostatki w urodzie. Problem w tym, że wspomniana konkurencja jest niezwykle stresująca i wiele kóz nie wytrzymuje towarzyszącego jej napięcia.
Na jurorach spoczywa niezwykle odpowiedzialne zadanie. Muszą zachować pełen profesjonalizm, w chwili gdy przytłoczeni są ogromem wszechobecnego na sali konkursowej piękna. Warto nadmienić, że w społeczeństwie arabskim sędziowanie w tak prestiżowej imprezie jest prawdziwą nobilitacją.
Organizatorzy starannie dobierają jurorów. Chcą w ten sposób uniknąć wpadek, jakie miały miejsce we wcześniejszych latach. Zdarzało się bowiem, że członkowie jury oczarowani nieprzeciętną urodą kandydatek do tytułu miss, zaczynali głęboko wzdychać do urodziwych kóz
Jeszcze pstryk, pamiątkowa fotografia z prezentującą nienaganną aparycję kozą i potem można się chwalić wśród znajomych, na jakich imprezach się bywa.
Ciekawe czy mają bunga bunga za kulisamiNa coroczną edycję wyborów najpiękniejszej kozy do Rijad w Arabii Saudyjskiej zjeżdża śmietanka towarzyska i polityczny establishment z całego półwyspu.
Źródło: lifesitenews.comPół miliona dolarów za zwracanie sie per "pani"
Była pracownica firmy cateringowej w Portland domaga się 18 682 dol. zadośćuczynienia za pensje, których nie otrzymała po odejściu z pracy. Żąda dodatkowo pół miliona dolarów rekompensaty za straty moralne. Wynikają one z tego, że koledzy zwracali się do pracownicy per pani. Tymczasem Valeria Jones uważa się za osobę „neutralną genderowo”.
Jones to jest oburzone, że Bon Appetit Management Company nie zwróciła uwagi na niezaznaczenie przez nią płci w formularzu aplikacyjnym. Ponadto żali się, że współpracownicy zignorowali fakt, że prosiła o nie zwracanie się do niej per pani i sugerowali się wyglądem. Jak czytamy w pozwie, w efekcie tego zachowania Jones „płakało regularnie w pracy i domu”.
Przedstawiciele firmy zapewniają, że „są pracodawcą zapewniającym równe szanse, które obejmują każdego rodzaju różnorodność”. Firma istotnie wydaje się być przywiązana do postępowych wartości. Jak czytamy na jej stronie, przedsiębiorstwo jest „pionierem w ekologicznych rozwiązaniach, takich jak (...) humanitarne hodowanie mięsa i jaj (sic)”. Podkreśla też swoje przywiązanie do idei „zrównoważonego rozwoju”.
Z kolei Darren McKinney rzeczniczka prawniczej American Tort Reform Association twierdzi, że skarga pani Jones jest niepoważna. - Jeśli ktoś opuszcza pracę, to nie ma prawa do utraconych pensji – powiedziała. Jej zdaniem pozew ten nie ma żadnego umocowania w prawie.
Jak zauważa Kirsten Andersen na lifesitenews.com w stanie Oregon obowiązują wprawdzie przepisy wymagające, by firmy, szkoły, i inne instytucje traktowały ludzi bazując na ich deklarowanej płci (gender), a nie biologicznej (sex). Są one zresztą egzekwowane w dość surowy sposób. Świadczy o tym grzywna w wysokości 400 tys. dol nałożona na właściciela baru w Portland. Wyrzucił on grupę transwestytów, którzy chodzili do damskiej toalety, twierdząc, że odstrasza to klientki. Jak jednak zauważa Jones, w stanie Oregon nie ma prawa mówiącego jak traktować osobę twierdzącą, że jest „genderowo neutralna”.