- Dołączył
- 2 Marzec 2013
- Posty
- 1370
- Reakcje/Polubienia
- 355
zagadnienie nr 1
Padaczka - pierwsza pomoc
info strona
Padaczka -- nic strasznego?
Padaczka - pierwsza pomoc
Chwalą się ludzie że widzieli napad , a pytanie - pomogliście? - niema nic Chwalebniejszego jak uratowanie życia drugiej osobie !! !! !!
wygrałem ze śmiercia - pomogłem

Padaczka - pierwsza pomoc
Epilepsja - święta choroba
Nazwa tej choroby pochodzi z greki, od słowa epilambanein, co znaczy: atakować, chwycić, napaść, posiąść. Żadna choroba w historii ludzkości nie wzbudzała tak wielu kontrowersji, co epilepsja.
Przesądy
Przez dwa tysiące lat uważano epilepsję za chorobę umysłową, rodzaj opętania przez złe moce czy klątwę bogów. Leczono ją egzorcyzmami i innymi czarami, mającymi na celu wypędzenie z ciała chorego złego ducha. Chorych na padaczkę izolowano i piętnowano, niesprawiedliwie skazując ich na samotność i wykluczenie.
Jeszcze w latach 60. i 70. w niektórych krajach Afryki i Azji uważano padaczkę za chorobę wywoływaną przez złe duchy, wnikające do mózgu chorego. Do dziś rozpowszechniona jest teoria o jej dziedziczności i zakaźności. Często zdarza się, że chorych wypędza się z domów.
Także w krajach europejskich wielu ludzi wciąż wierzy, że padaczka to choroba psychiczna.
Historia
Najstarszy dokument potwierdzający istnienie epilepsji już w odległych czasach, pochodzi z Mezopotamii. W tekście z roku 1050 p.n.e. można przeczytać, że u chorego zaobserwowano utratę przytomności, wykręcenie szyi, napięcie rąk i nóg, szeroko otwarte oczy i wypływającą z ust ślinę. W literaturze ajurwedyjskiej, w dziele Charaka Samhita datowanym na rok 400 p.n.e., padaczkę nazywa się apasmara, co można przetłumaczyć jako utratę świadomości. Hindusi poświęcili chorobie wiele uwagi, badając jej symptomatologię, etiologię, sposoby diagnozy i leczenia.
O padaczce jest mowa również w perskich i egipskich papirusach, kodeksie Hammurabiego, Nowym Testamencie, Talmudzie, pracach Hipokratesa. To właśnie Hipokrates jako pierwszy zdjął z epilepsji fatalne odium, w roku 400 n.e., twierdząc, że nie jest opętaniem przez demony i nie należy wypędzać jej czarami, bo jako choroba mózgu powinna być leczona dietą i lekami.
Mimo istnienia naukowej wiedzy o padaczce, przez dwa tysiące lat uważano ją za chorobę o nadzwyczajnym, boskim lub diabelskim pochodzeniu (stąd jej kolejna popularna nazwa: morbus sanctus, czyli święta choroba). Starożytni Grecy uważali, że epileptyczne napady wiążą się z fazami księżyca i jego boginią Seleną, Rzymianie zaś, że podczas ataku chorzy, opętani przez złe demony, zarażają innych poprzez oddech - i dlatego w starożytnym Rzymie epileptycy skazani byli na samotność.
Patronem epileptyków został w średniowieczu święty Walenty, lekarz i duchowny, który zmarł męczeńską śmiercią w 268 roku. Jego relikwie rzekomo leczyły chorobę (przez co padaczka bywa nazwana również tańcem świętego Walentego). Tysiące chorych pielgrzymowało do świątyń pod jego wezwaniem – do włoskiej bazyliki w Terni, Rouffach we Francji, Poppel w Belgii czy Passau w Niemczech.
Aż do XIX wieku ludzie chorzy na padaczkę wzbudzali strach i podejrzenia o konszachty z siłami nieczystymi; stygmatyzowano ich i karano za wyimaginowane przewinienia. W dziele Malleus Maleficarum, opublikowanym w roku 1487, dwaj dominikańscy inkwizytorzy Jacob Sprenger i Heinrich Kramer opisują, po czym poznać czarownicę – jednym z dowodów na obcowanie z szatanem były według nich występujące wśród kobiet ataki padaczki. Liczbę kobiet, zamordowanych w inkwizycyjnych czasach polowania na czarownice, szacuje się na około dwieście tysięcy.
Szamański trans
Zupełnie inaczej na epilepsję patrzyli mieszkańcy Syberii. U Wogułów, gdzie szamanizm się dziedziczyło (i mogły go dziedziczyć kobiety), naznaczenie piętnem przyszłego szamana zaczynało się bardzo wcześnie, w dzieciństwie, o czym świadczyły występujące u wybrańca ataki padaczki. Epileptyczne drgawki były według Wogułów dowodem na spotkanie z bogiem. Na Samoa epileptycy zostawali wróżbitami, u Andamanów uważało się ich za wielkich magów, u Nagów zaś zostawali znachorami. Podobnie rzecz się miała w Arktyce. Choroba była zaszczytem, powołaniem i prowadziła wybranego przez duchy epileptyka do inicjacji. Niezwykłe jest to, że w chwili, gdy chorzy zostawali szamanami czy magami, ataki choroby mijały bezpowrotnie: szaman zdrowiał za pomocą duchów i siły swojej woli. Pozbycie się choroby było świadectwem mocy maga i pomocniczej ingerencji duchów.
Początki
Dopiero XIX wiek, w którym neurologia została wyodrębniona od psychiatrii, przyniósł poważne zmiany w traktowaniu epilepsji. Zwłaszcza w Europie i USA uznano ją wyłącznie za chorobę mózgu, niemającą nic wspólnego z działaniem sił nadprzyrodzonych. Owo naukowe podejście sprawiło, że ludzie chorzy zaczęli być traktowani na równi z chorymi na inne przypadłości.
Epileptykom na szeroką skalę zaczęto podawać brom, a w Londynie w roku 1857 powstał pierwszy szpital dla epileptyków i paralityków. Zaczęto dostrzegać socjalne problemy chorych: niemożność znalezienia pracy czy założenia rodziny, co zaowocowało powstaniem specjalnych kolonii dla chorych, gwarantujących im opiekę i zatrudnienie. Pionierskie ośrodki powstały w Dianalund w Danii, Chalfont w Anglii, Bielefeld-Bethel w Niemczech, Heemstede w Holandii, Sandvika w Norwegii i w Zurychu w Szwajcarii. W roku 1837 londyński neurolog Hughlings Jackson odkrył, iż napady padaczkowe są rezultatem nagłych wyładowań elektrochemicznych w mózgu. Zasugerował również, iż charakter napadów jest uzależniony od miejsca i funkcji tej części mózgu, w której znajduje się ognisko choroby. W roku 1920 Hans Berger, niemiecki psychiatra wynalazł elektroencefalograf (EEG), pozwalający przyjrzeć się pracy fal mózgowych. Urządzenie to do dziś używane jest jako jedno z narzędzi diagnostycznych przy epilepsji.
Cały XX wiek to poszukiwanie coraz dokładniejszych narzędzi diagnostycznych i najbardziej skutecznych leków eliminujących napady. Jak w swojej książce zatytułowanej Padaczka pisze doktor Joanna Jędrzejczak z Kliniki Neurologii i Epileptologii w Warszawie, w leczeniu epilepsji w ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci nastąpił ogromny postęp terapeutyczny: na rynek wprowadzono leki nowej generacji, rozwinęły się nowe, precyzyjne techniki neuroobrazujące. Wciąż jeszcze jednak nie wiadomo, jaka jest przyczyna większości przypadków choroby.
Padaczka jest najczęściej występującym wśród ludzi schorzeniem neurologicznym; na świecie choruje na nią 50 milionów ludzi, w Polsce około 400 tysięcy osób, czyli około 1% populacji.
Słynni epileptycy
Liczba genialnych i sławnych epileptyków jest imponująca. Na padaczkę chorowali Dante, Molier, Walter Scott, Johnatan Swift, Lord Byron, Lewis Carroll, Fiodor Dostojewski, Lew Tołstoj, Gustaw Flaubert, Aleksander Wielki, Juliusz Cezar, Napoleon Bonaparte, Joanna d’Arc, Piotr Wielki, papież Pius IX, Soren Kierkegaard, Vincent van Gogh, George Frederick Haendel, Niccolo Paganini, Ludwig van Beethoven, Piotr Czajkowski, Agatha Christie, Truman Capote, Ian Curtis... W zeszłym roku na padaczkę zachorował znakomity amerykański pisarz i myśliciel, Ken Wilber.
Ponieważ epilepsję wciąż uważa się za chorobę wstydliwą, nikt ze współczesnych celebrities nie chce się do niej przyznać. A szkoda, bo z całą pewnością epileptyczny coming out bardzo by pomógł 50 milionom osób na całym świecie.
info strona
Zaloguj
lub
Zarejestruj się
aby zobaczyć!
Padaczka -- nic strasznego?
Padaczka - pierwsza pomoc
Po pierwsze: nie wkładać niczego do ust. jeśli ktoś ma atak, to doszło już do zaciśnięcia szczęki i albo na szczęście nie przygryzł sobie języka, albo już go zagryzł i rozwieranie na siłę zębów nic nie pomoże ( człowiek ma podczas ataku ogromną siłę) albo uda nam się na chwilę i może się to skończyć przygryzieniem nam palców. Najważniejsze to zadbać o bezpieczeństwo chorego, czyli podłożyć coś pod głowę miękkiego, jeśli nic nie mamy, to mogą to być nasze stopy (w butach oczywiście), też nie dłonie, bo skończy się to dla nas ciężkim potłuczeniem ich lub złamaniem (z doświadczeń znanego mi, młodego lekarza na początku swojej praktyki). trzeba zadbać też aby nie było urazów innych części ciała, by chory nie uderzył się o coś, czyli odsunąć go możliwie bezpiecznie od wszelkich kantów. przygotować coś do przykrycia chorego po ataku (często już po choremu jest zimno, jest osłabiony). a następnie...... poczekać aż atak minie. zasada jest taka: jeżeli atak ma miejsce w domu, w otoczeniu prywatnym, czekamy z zegarkiem 5 minut. jeżeli atak nie mija, wzywamy karetkę. chodzi o to, że atak powyżej 15 minut może być zagrożeniem dla chorego a trzeba dać czas na przyjazd karetce. większość ataków trwa do 5 minut. kolejna zasada: do każdego ataku w miejscu publicznym mamy prawo wezwać karetkę, która może nawet odwieźć chorego do domu. chodzi o humanitaryzm: czasem podczas ataku dochodzi do mimowolnego oddania moczu, trzeba więc sprawić by chory czuł się bezpiecznie, nie zażenowany. poza tym często po ataku chorzy są pogubieni, tracą na chwilę orientację a jest to stan wywołujący duży niepokój. najważniejsze:BEZ PANIKI!!! najważniejsze dla chorego będą nasz spokój i opanowanie. jeśli damy mu odczuć, że nad wszystkim panujemy i jesteśmy spokojni, to będzie to najlepsza rzecz, jaką możemy zrobić dla takiej osoby.
Chwalą się ludzie że widzieli napad , a pytanie - pomogliście? - niema nic Chwalebniejszego jak uratowanie życia drugiej osobie !! !! !!

