Wietnam, rok 1972. Nad dżunglą zestrzelony zostaje amerykański bombowiec. Ratuje się z niego 53 letni podpułkownik Iceal Hambleton (Hackman). Jest on ekspertem do spraw broni. Partyzanci próbują go pojmać, gdyż Vietkong podsłuchuje transmisji radiowych Hambletona. Na pomoc zestrzelonemu śpieszy pilot samolotu zwiadowczego, kapitan Clark (Glover). Hambleton musi spędzić noc w dżungli. Lotnictwo amerykańskie przygotowuje się do zbombardowania okolicy, stwarzając dodatkowe zagrożenie dla życia wyczerpanego Iceala Hambletona.
W bliżej nieokreślonym czasie ludzkość zamieszkuje dwanaście Kolonii Kobolu, na które składają się planety Aquaria, Aerelon, Canceron, Caprica, Gemenon, Leonis, Libran, Picon, Sagittaron, Scorpia, Tauron oraz Virgon, których nazwy pochodzą od starożytnych nazw konstelacji, w których się znajdują. Mieszkańcy kolonii żyją w dobrobycie i spokoju oraz tworzą Cylonów - maszyny, które mają wykonywać najcięższe prace i ułatwiać ludziom życie. Bajka ta trwa aż do momentu, gdy maszyny buntują się przeciw swym stwórcom w wyniku, czego wybucha wojna...
Serial zaczyna się 40 lat po Wojnie Cylońskiej, gdy jeden z ostatnich jej reliktów, okręt "Galactica" typu Battlestar ma się stać muzeum owego konfliktu. Życie jednak nigdy nie jest usłane różami, toteż w momencie, gdy po latach pokoju kolonie są osłabione, powracają żądne zemsty na swych stwórcach "dzieci ludzkości". Komandor William Adama pod wpływem nowo wybranej prezydent, Laury Roslin postanawia opuścić przestrzeń kolonii i wyruszyć z ocalałymi w poszukiwaniu nowego domu, legendarnej trzynastej kolonii - Ziemi.
Na pierwszy rzut oka nie widać w fabule serialu niczego oryginalnego, ale też nie powinno się niczego oryginalnego spodziewać, biorąc pod uwagę, iż jest to remake serii o tym samym tytule z końca lat 70. XX-go wieku. Pomimo tego sam serial jest pod wieloma względami, o dziwo zwłaszcza fabularnymi, niezwykle oryginalny. Zaskakujące zwroty akcji, nieszablonowi bohaterowie, trzymająca w ciągłym napięciu fabuła to znaki rozpoznawcze "Battlestar Galactica". Ponadto niezwykły realizm oraz piękno walk w przestrzeni kosmicznej, o ile fikcja może być realistyczna, oraz ciekawe ujęcia, jak i ukazanie życia załogi sprawiają, że, gdy widz zacznie zagłębiać się w historie przekazywaną nam przez autorów, zostaje dosłownie wciągnięty w świat serialu.
Reasumując, "Battlestar Galactica" jest serialem, który niesamowicie wciąga, wręcz uzależnia i mimo tego iż wywodzi się z gatunku science fiction, to każdy jest w stanie znaleźć tu coś dla siebie: spiski, miłość, walkę, politykę oraz wszystko, czego widz może oczekiwać od serialu.
60 letni Charles Duchemin (Louis De Funes) jest autorytetem w sprawach kuchni, wzbudza respekt wśród właścicieli eleganckich restauracji jak i zwykłych podrzędnych barów. Jego książki, audycje telewizyjne, eseje oraz przewodniki gastronomiczne przyniosły mu niekwestionowaną sławę, również Akademia Francuska zaproponowała mu członkostwo. Charles chce wybrać się na zasłużoną emeryturę i przekazać swoją spuściznę synowi, jednak Pierre ma inne aspiracje, jest członkiem jednego z zespołów cyrkowych i to jest jego pasją, oczywiście sławny ojciec nie ma o tym pojęcia. Jednak film jest nie tylko o tym... Głównym wrogiem Duchemina jest Jean Tricatel (Julien Guiomar), właściciel sieci barów typu fast-food. Tricatel chce zdobyć najnowsze wydanie przewodnika gastronomicznego Duchemina, a Duchemin chce znaleźć dowody przeciw "królowi fast-food'u", są mu one potrzebne, ponieważ oboje zostali zaproszeni do programu TV p.t. "Wszystkie chwyty dozwolone". Jednak wyprawa kończy się dla Charlesa tragicznie, nie dość, że odkrywa zainteresowania syna to na dodatek po posiłku w restauracji Tricatela traci smak!
Życie podmiejskiej pary przeradza się w koszmar, gdy do domu zakrada się obcy polujący na ich dzieci.
Adaptacja książki Georgesa Pereca opowiada o 25-letnim mężczyźnie, który rezygnuje z aktywnego życia, zrywa wszelkie więzi społeczne, zanurzając się w samotności. Bohater doskonali apatię i obojętność swojej codzienności, żyjąc bez potrzeby radości i smutku, bez wspomnień przeszłości i planów przyszłości. Film pozbawiony dialogów, jest narracyjną analizą psychologiczno-filozoficzną stanu człowieka wyalienowanego, "bezimiennego pana świata, nad którym historia nie ma władzy".
Życie obok życia. Lubię ten stan, który towarzyszy Człowiekowi…stoisz pośród gęstego tłumu a jednocześnie nie czujesz nikogo. Niczego. Oddziela Cię niewidzialna bariera, którą współtworzysz. Toczące się wokoło życie - ciebie już nie dotyczy. Śmieciarka, pisk opon, kapiąca woda z kranu. Sam pośród tłumów.
Dzień z życia Bertranda Barniera. No cóż nie jest to zwykły dzień, a raczej katastrofalny zbieg wydarzeń. Oto rano Barnier dowiaduje się, że jego córka jest w ciąży, pracownik ukradł z firmy dużo pieniędzy, a służąca rezygnuje, by poślubić bogatego sąsiada ...
Oczywiście to dopiero początek absurdalnej komedii błędów i pomyłek.
Film opowiada trzy historie. Pierwsza dzieje się w XVI wieku. Hiszpański konkwistador Tomas Creo z polecenia królowej, na punkcie której szaleje, poszukuje legendarnego Drzewa Życia. Druga dzieje się współcześnie. Tomas Creo, naukowiec, maniakalnie poszukuje lekarstwa dla swojej chorej na raka żony. Trzecia to już wiek XXVI. Astronauta Tom próbuje pojąć tajemnicę życia i odpowiedzieć na pytania postawione przez jego poprzednie wcielenia: Co byłoby, gdybym mógł żyć wiecznie i kochać wiecznie tę samą kobietę?
Kto wie, czy nie jest to najbardziej niezwykły film, spośród wszystkich arcydzieł w dziejach kinematografii. Tylko o czym to jest?
A rozstała się z X. Dlaczego? Bo kocha M? X podąża jednak za A, przypominając jej o uczuciu, którego ta ciągle się wypiera...
Fabuła nie jest tu ważna. Nawet nazwiska bohaterów nie są potrzebne. Liczy się stan ich ducha i pamięć, a konkretnie – mechanizmy nią rządzące. Sposób w jaki w myślach wspominamy, łączymy ze sobą to, co wydarzyło się naprawdę, z tym co urojone, wyśnione.
Wyreżyserowane przez Alaina Resnais „Zeszłego roku w Marienbadzie” było próbą zapisu tych procesów na taśmie filmowej, dlatego też logika jest zakłócona. Widzimy sceny śmierci dwóch postaci, które… po chwili znowu pojawiają się na ekranie. Jeden aktor zaczyna zdanie, inny kończy, zupełnie zmieniając sens początku. Co innego oglądamy na ekranie, a co innego słyszymy zza kadru.
Pewnie gdyby przyszło nam oglądać bohaterów we wnętrzach przeciętnego francuskiego mieszkania z roku 1961, szybko znudzilibyśmy się tą poetycko-oniryczną historią. Resnais postanowił więc umieścić akcję w bajkowym pałacu, otoczonym wspaniałymi ogrodami, zaś A, X i M uczynić postaciami z klasy wyższej. Kręcony m.in. w monachijskim Pałacu Nimf film zachwyca więc stroną wizualną, a elitarne towarzystwo oddające się plotkom, oglądaniu spektakli teatralnych i grze w karty, intryguje.
„Poddającym się sugestywnej hipnozie filmu Resnais ofiarowywał ponadczasową kąpiel w onirycznej rzece zapomnienia, spacer w alejach słów wypowiadanych szeptem i nie prowadzących donikąd, jakby pozbawionych znaczeń” – zachwycał się Jerzy Płażewski w „Historii filmu francuskiego”, ale jednocześnie przytaczał anegdotę oddająca problem, jaki widzowie mogą mieć z tym filmem.
Otóż: w Paryżu popełniono zabójstwo. Policja złapała podejrzanego i zaczęto go przesłuchiwać. Rzekomy zbrodniarz zarzekał się, że jest niewinny, a w czasie, w którym popełniono przestępstwo był w kinie na „Zeszłego roku w Marienbadzie”.
- W takim razie proszę powiedzieć o czym jest ten film! – zażądał prowadzący przesłuchanie. Aresztowanego skazano…
Oczywiście, można z tej produkcji żartować. Jego awangardowość, próba łączenie baroku z filmową Nową Falą i powieściową nouveau roman może w pierwszej chwili wydać się czymś absurdalnym, kuriozalnym.
Warto jednak dać mu szansę. Uświadomić sobie, że to nie tyle film, ile ekranizacja snu, fantazji, a może wspomnienia? Wówczas długie jazdy kamery, muzyka Bacha i wszystko to, co wcześniej wydawało się sztuczne, dziwne i statyczne, zacznie nabierać sensu, a niezwykłość niemal każdego kadru sprawia, że od pierwszej do ostatniej minuty obcujemy z arcydziełem i jednym z największych filmów wszech czasów.