Rozmowy o polityce - dyskusja, polemika, poglądy opinie

Status
Zamknięty.

fiodor99

Bardzo aktywny
Zasłużony
Dołączył
24 Listopad 2011
Posty
870
Reakcje/Polubienia
86
Miasto
25° 47' N 80° 13' W
Neoliberalizm wprowadził zachodnie gospodarki na ścieżkę samozniszczenia

Korporacje w majestacie prawa mogą kupować sobie wybory oraz rządy. Mówię to poważnie jako emerytowany waszyngtoński insider - ostrzega Paul Craig Roberts, amerykański ekonomista uważany za jednego z architektów reaganomiki.

Będzie pan przepraszał za Ronalda Reagana i jego reaganomikę?

Nie. Ale jest mi bardzo wstyd z powodu tego, co wydarzyło się potem.

To znaczy?

Wstyd mi za neoliberalizm. Ten niewiarygodnie patologiczny kult wolnego rynku, który wprowadził zachodnie gospodarki, w tym USA, na ścieżkę samozniszczenia.

Chwileczkę! Przecież to nie kto inny, tylko Ronald Reagan był ojcem neoliberalizmu! Pan jako jeden z jego najbliższych współpracowników powinien to chyba wiedzieć najlepiej.

Ronald Reagan był ojcem reaganomiki. Była ona dokładnym przeciwieństwem reform neoliberalnych.

To musi pan sam wyjaśnić, bo nikt mi nie uwierzy, jak zacznę opowiadać, co usłyszałem z ust architekta reaganomiki.

My, reaganowcy, przejmowaliśmy władzę na przełomie lat 70. i 80. Był to moment, w którym przestała działać stosowana od lat 30. keynesowska polityka pobudzania popytu. Ekonomiści i politycy działali dotąd według bardzo prostego schematu: gdy gospodarka zwalniała i pojawiały się problemy z bezrobociem, to oni zajmowali się pobudzaniem popytu. Starali się na przykład, by konsumenci znowu mieli trochę więcej pieniędzy i stymulowali gospodarkę swoimi wydatkami. A gdy gospodarka przyspieszała, powodując ryzyko inflacji, ograniczali popyt.

Aż do momentu, gdy pojawiła się stagflacja. Czyli zabójcza mieszanka recesji, bezrobocia i wysokiej inflacji.

Ten problem trawił Amerykę i Europę przez całe lata 70. Nawet najbardziej zatwardziali keynesiści czuli, że walą głową w mur. Coś musiało się zmienić. A my wymyśliliśmy, na czym ta zmiana ma polegać. To była tzw. rewolucja podażowa.

Czyli?


Już w czasie kampanii wyborczej Reagan powiedział, że problem polega po prostu na tym, iż zbyt wiele dolarów goni za zbyt małą ilością dóbr. I to było bardzo celne stwierdzenie. Bo pokazywało nasz główny cel. To znaczy: dość manipulowania przy popycie. Czas zająć się zwiększaniem podaży.

Co konkretnie zrobiliście?

Zaczęliśmy od podatków osobistych oraz od zysków kapitałowych. Obniżyliśmy wszystkie stawki. Tu nie chodzi tylko o to, by ludzie w sumie płacili mniej. Naszym celem było stworzenie takiej sytuacji, w której opłaca się pracować i produkować więcej niż dotychczas. Bo dotąd każdy dodatkowy dolar był opodatkowany na tyle wysoko, że nie warto było pracować więcej. A jak nie pracowano więcej, to było mniej oszczędności i mniej pieniędzy na inwestycje. Logiczny wniosek, że taki system promował bierność zamiast pracy i konsumpcję zamiast inwestycji. Więc myśmy tę sytuację odwrócili. Niższe podatki od wyższych dochodów sprawiały, że brak pracy i konsumpcja stały się nagle bardziej kosztowne. A inwestycje bardziej opłacalne. Keynesistom się to nie podobało, ale gdy zobaczyli, że nasza recepta działa, musieli złożyć broń. Bo nagle amerykańska gospodarka ruszyła z miejsca. Pojawiła się też praca. Dobra, solidna praca dla zwyczajnych Amerykanów. A stagflację udało się w końcu przełamać. I to było nasze wielkie zwycięstwo.

Jak dotąd wszystko było, jak rozumiem, w porządku. A czy pamięta pan moment, w którym zauważył pan, że rewolucja podażowa, którą rozpoczęliście w czasach Reagana, skręca w niewłaściwym kierunku?

Kłopoty zaczęły się w momencie upadku Związku Radzieckiego. To była kompletna katastrofa dla amerykańskiej gospodarki.

Nie wierzę. Reaganowiec żałuje zwycięstwa w zimnej wojnie.

Kiedy to prawda! Wraz z upadkiem ZSRR dotychczasowe reguły gry wywróciły się do góry nogami. I nie mówię tu tylko o sytuacji geopolitycznej. Chodzi przede wszystkim o gospodarkę. Chcąc nie chcąc, reszta świata musiała bowiem ugiąć kark przed zwycięzcą. I otworzyć się na zachodni kapitał, udostępniając mu ogromne zasoby swojej niesamowicie taniej siły roboczej. Choćby w komunistycznych Chinach czy socjalistycznych Indiach. Towarzyszyło temu powtarzane jak mantra przekonanie, że nie ma alternatywy dla zachodniego kapitalizmu. Amerykańskie korporacje musiały z tej okazji skorzystać. Szybko zauważyły, że neoliberalizm daje im niesamowite możliwości maksymalizacji zysków. Czyli również maksymalizacji premii dla najwyższej kadry menedżerskiej. To był bezlitosny proces, bo nawet gdyby amerykański biznes nie chciał uciekać z kraju, to i tak zostałby do tego... zmuszony.

Zmuszony? Przez kogo?

Przez Wall Street. Bo inwestorzy powiedzieli do firm: zobaczcie, tam są niesamowite szanse na krociowe zyski. Nadal ich nie widzicie? To my zaraz pójdziemy do waszych konkurentów i sfinansujemy im przejęcia waszego biznesu. Więc i tak wasze firmy trafią do Chin. Ale już niestety bez was na pokładzie. Więc lepiej zróbcie to, co wam mówimy! Ta presja działała również w branżach, które z pozoru nie podlegają outsourcingowi. Weźmy sieci handlowe takie jak Wall Mart. One mogły postawić swoich dostawców przed dosadnym ultimatum. Stawki w Chinach są takie i takie. Chcecie, żebyśmy zostali z wami? To zbliżcie się do ich poziomu! W ten sposób nakręcał się ten piekielny wyścig do samego dna.

Zaraz, przecież to powinno pana cieszyć! Czy reaganowcy nie twierdzili, że rynek najlepiej alokuje zasoby?

To nie tak. Dla nas rynek nigdy nie był celem samym w sobie. On miał być drogą do osiągnięcia pewnych celów. Już panu mówiłem, że w naszym wypadku tym celem było odtworzenie amerykańskich miejsc pracy, które zabijała stagflacja. Chcieliśmy wprowadzić do gospodarki zasadę, że firmy walczą o uzyskanie przewagi konkurencyjnej. A nie przewagi absolutnej. Powtarzam, to nie miał być wyścig do samego dna!

Jaki był skutek tego wyścigu?

Pamiętam, że przyglądałem się wtedy regularnie miesięcznym statystykom dotyczącym amerykańskiego rynku pracy. I patrzyłem ze zgrozą, jak na moich oczach znikają solidne miejsca pracy w sektorze produkcji, potem w usługach biznesowych, projektowaniu, logistyce, badaniach. Czyli wszystkich tych dziedzinach, w których pracę znajdowali kiedyś absolwenci amerykańskiego systemu edukacyjnego. To przecież były dokładnie te miejsca pracy, o których stworzenie walczyła reaganomika! I to przez nie wiodły tradycyjne ścieżki awansu społecznego w amerykańskim społeczeństwie. A więc to, z czego Ameryka była przez dziesiątki lat taka dumna i na czym opierał się ten słynny „amerykański sen”. Bez nich USA nie są już krajem obietnicy wielkich nieograniczonych możliwości. To się skończyło. Globalizacja i niczym nieograniczona swoboda kapitału prowadzą więc w prostej konsekwencji do skostnienia relacji społecznych. W praktyce dobrą pracę mogą więc dostać tylko ci, którzy wywodzą się z dobrych rodzin. Natomiast ci na dole z coraz większym prawdopodobieństwem na tym dole pozostaną. Podobnie jak ich potomkowie. Smutne, ale prawdziwe.

A nie jest tak, jak przekonują zwolennicy wolnego rynku? Że globalizacja, owszem, niszczy stary porządek, ale w jego miejsce buduje nowy i lepszy.

Bzdura. Wystarczy rzut oka na statystyki. Owszem, w ciągu ostatnich dwudziestu lat w USA pojawiły się nowe stanowiska pracy. Ale głównie w najsłabiej płatnym segmencie usług. Wśród kelnerów, sprzedawców, barmanów albo sprzątaczek. I owszem, profity z globalizacji też się pojawiły. Ale zgarnął je wyłącznie wielki biznes. A rachunek został wystawiony i przesłany rodzimej sile roboczej. I dlatego wszędzie zasada jest taka sama. Im bardziej neoliberalna gospodarka, tym wyższy poziom bezrobocia. Według najnowszych statystyk 40 proc. amerykańskiej populacji zarabia mniej niż 40 tys. dol. rocznie. A granica biedy w tym kraju to jakieś 24 tys. 3 proc. populacji w ogóle nie ma pieniędzy na żadne wydatki prócz pokrycia najbardziej podstawowych potrzeb. Oni właściwie nie uczestniczą w obrocie gospodarczym i są na dodatek potężnie zadłużeni. Rosną tylko dochody absolutnie najbogatszych. Tego symbolicznego już jednego procenta. Tylko czy to jest powód do radości w rzekomo najbogatszym i najpotężniejszym gospodarczo kraju na ziemi? Przecież w tej sytuacji nie ma absolutnie żadnych szans na ożywienie gospodarcze. Bo skąd ono ma się wziąć?

Ale tak z ręką na sercu. Kiedy zaczął pan dostrzegać te wszystkie procesy, o których mówimy? Jeszcze przed wybuchem obecnego kryzysu czy już po nim?

Pisałem o tym już w latach 90. Kiedy zacząłem dowodzić, że outsourcing to przekleństwo, pierwszą reakcją były zaprzeczenia. Mówiono, że tak wygląda przyszłość, że trzeba się dostosować i że nie ma alternatywy. Niestety, obecny kryzys tylko potwierdził te czarne scenariusze. Stany Zjednoczone mają dziś najwyższe od lat bezrobocie. A i tak te statystyki są mylące, ponieważ nie biorą pod uwagę ludzi, którzy porzucili poszukiwanie stałej pracy, chwytając się prac dorywczych, niedających im niestety żadnego bezpieczeństwa.

Pytam o kryzys, bo jak się szuka praprzyczyn jego wybuchu, to można znaleźć wiele tropów prowadzących do was, reaganowców. To wy jako pierwsi rzuciliście przecież hasło, że gospodarkę trzeba deregulować.

To, co mieliśmy na myśli, mówiąc o deregulacji, z dzisiejszej perspektywy wydaje się trudne do uwierzenia. Nam chodziło raczej o eliminację tej całej niepotrzebnej papierkowej roboty dla biznesu. Zwłaszcza dla przedsiębiorców drobnych i średnich. Zapewniam pana, że absolutnie ostatnią rzeczą, jakiej chcieliśmy, była deregulacja systemu finansowego. Nie przypominam sobie ani jednej rozmowy na ten temat z czasów, gdy pracowałem w Departamencie Skarbu. Ani jednej! Owszem, były pewne kosmetyczne zmiany (czasowa zmiana tzw. regulacji Q – red.). Ale jedynie jako reakcja na politykę monetarną szefa Fedu Paula Volckera. Jeśli szukać autorów liberalizacji amerykańskiego sektora finansowego, to trop wiedzie tutaj wprost do dwóch nazwisk.

Po pierwsze, demokrata Bill Clinton.

Tak jest! Weźmy słynną ustawę Glassa-Steagalla z lat 30. którą uchwalono po to, żeby ukrócić poziom spekulacji i pokusę nadużycia na rynkach finansowych. W 1999 r. za czasów Clintona to prawo zostało ostatecznie zmienione. Od tamtej pory każdy bank mógł zacząć działać w branży inwestycyjnej i używać depozytów swoich klientów do finansowania nawet bardzo ryzykownej działalności.

A potem nastał republikanin George W. Bush.

I deregulacyjne szaleństwo ruszyło pełną parą. Już na samym początku jego administracja zniosła regulacje derywatów (czyli instrumentów pochodnych, np. kontraktów terminowych albo swapów – red.) znajdujących się w obrocie pozagiełdowym. Potem bushowcy zdecydowali, że w ogóle nie interesuje ich ograniczanie działalności spekulacyjnej. I tak zmienił się świat finansów. Bo jeszcze w latach 80. operacje o charakterze czysto spekulacyjnym szacowane były na jakieś 15 proc. rynku. A dziś w wielu dziedzinach dominują. Kulminacją tej orgii zniszczenia było zniesienie wszelkich ograniczeń dotyczących relacji długu do kapitału. Banki mogły więc lewarować jeszcze bardziej niż dotychczas.

Trudno mi uwierzyć w to, co słyszę. Głównie dlatego, że bushowcy chętnie i często odwoływali się do dziedzictwa Reagana.

Nazywanie polityki bushowskiej kontynuacją reaganomiki to wielkie i nieuprawnione nadużycie. Po pierwsze, bushowcy dopuścili do tego, że z Ameryki uciekły najlepsze miejsca pracy dla klasy średniej, a wszystkie zyski z tego tytułu trafiły do najbogatszych korporacji. W tej sytuacji nie zadziałają już żadne obniżki podatków czy ułatwienia dla przedsiębiorców. I ta banda chciwych republikanów to wiedziała! Po drugie, nawet ich reformy podatkowe były sprzeczne z duchem reaganomiki. Bo oni podatki obniżyli. Ale tylko dla najbogatszych. Twierdząc na dodatek, że to jest ekonomia strony podażowej. Nonsens! Ale największą zbrodnią tamtej administracji była ich durna imperialna polityka zagraniczna.

Sądziłem, że to by się Reaganowi spodobało. Wojna z terroryzmem jako kontynuacja wojny z radzieckim imperium zła.

Dokładnie odwrotnie! Uważam, że nie tylko w gospodarce upadek ZSRR okazał się dla naszego kraju kompletną katastrofą. Brak przeciwwagi doprowadził do tego, że amerykańskie elity polityczne poczuły się po prostu bezkarne. Zaczął się etap hegemonicznej dominacji Stanów Zjednoczonych. Na jej potrzeby wymyślono sobie papierowego wroga w postaci rzekomego terroryzmu islamskiego. Rozdmuchano jego znaczenie, by uzasadnić wiele haniebnych posunięć. To był dramat nie tylko dla nas, ale i dla całego świata. Również dla kilku dużych krajów muzułmańskich. Taka inwazja na Irak nigdy nie miałaby miejsca, gdyby istniał Związek Radziecki.

Wróćmy do gospodarki. Mówi pan o zwycięstwie ideologii wolnorynkowej. Dlaczego właściwie ona wygrała? Dlaczego amerykańskie elity i społeczeństwo uwierzyły, że rynki same się uregulują?

Przyczyna jest prozaiczna. Wielki kapitał, a zwłaszcza sektor finansowy, zainwestował wiele w to, by do globalizacji dorobić opowieść pod tytułem „To jest w interesie każdego z nas. Nikt na niej nie straci, a wszyscy zyskają”.

Jak to zrobili?

Pieniędzmi. Wielki kapitał po prostu kupił sobie amerykańską klasę ekonomiczną. Uczynił z niej swoich lobbystów. Stworzył sieć grantów badawczych, think tanków. Niektórzy ekonomiści przechodzili wręcz do biznesu, zasiadając w zarządach spółek finansowych. Ekonomia w latach 90. i na początku XXI wieku przestała być nauką. Stała się propagandą.

Brzmi to jak jakaś teoria spiskowa.

To nie ma nic wspólnego ze spiskiem. To przejaw degeneracji amerykańskiego życia publicznego. Ameryka stała się państwem lobbingowym.

Lobbing to część demokracji.

Tak. Ale może też przemienić się w jej śmiertelne zagrożenie. W USA kampanie wyborcze są finansowane z datków prywatnych. Kilka lat temu Sąd Najwyższy tylko to utwierdził, uznając, że prawo do wspierania kampanii wyborczych przez korporacje nie może być ograniczone. Bo byłoby to – uwaga, uwaga – naruszenie ich „prawa do wolności wypowiedzi”. W efekcie nie mamy więc dziś żadnych ograniczeń na tym polu. I efekt jest taki, że korporacje w majestacie prawa mogą kupować sobie wybory oraz rządy.

Bez przesady.

Mówię to poważnie jako emerytowany waszyngtoński insider. W Stanach niezależnie od politycznego rozdania rządzi więc kilka potężnych organizacji lobbystycznych. Najważniejsza z nich to Wall Street, a więc banki i instytucje finansowe. Drugą jest sektor militarny oraz bezpieczeństwa. Wyjątkowo groźny dla reszty świata, co pokazały wypadki sprzed dekady. Trzeci blok to potężne lobby izraelskie. Potem jeszcze lobby górniczo-naftowe. Szczególnie wpływowe od czasów George’a W. Busha, który postawił wielu nafciarzy na czele powiązanych z rządem ogranizacji zajmujących się środowiskiem. Na tym przykładzie dobrze widać, jak działa ta „neoliberalna deregulacja”. To znaczy nafciarze w imieniu rządu regulują swój własny sektor. I niech pan zgadnie, w którym kierunku to regulują! Oczywiście robią to w taki sposób, żeby większa część kosztów ich działalności została przerzucona na innych. W tym przypadku na środowisko. W ten sposób ich produkty mogą być śmiesznie tanie. A sektor bankowy? Dokładnie ta sama historia. Pozwolono bankom w imię wolności rosnąć do rozmiarów, gdy stały się zbyt duże, by upaść. I teraz rząd musi je ratować za każdym razem, gdy wpadną w kłopoty. I to nie tylko poprzez bailouty. O wiele częściej odbywa się to w sposób dużo bardziej zakamuflowany. Przez dłuższy czas Fed musiał wpuszczać w gospodarkę ciężkie miliardy dodatkowych dolarów. W efekcie na Wall Street panuje niespotykana hossa. A realna gospodarka jak tkwiła, tak tkwi w kłopotach. Na rynek wewnętrzny to się w ogóle nie przekłada. To nie jest żadna deregulacja. To jest samoregulacja.

Gdy się tego słucha, to aż trudno uwierzyć, że Amerykanie nie wyszli jeszcze masowo na ulice.

Szczerze? Bo nie ma w tym kraju żadnych wolnych mediów.

Aż tak?

Rynek medialny to również rynek. I jego nie ominęły wielkie procesy konsolidacji kapitału z ostatnich dwóch dekad. Mieliśmy kiedyś w Ameryce tysiące niezależnych od siebie tytułów. Wzajemnie się uzupełniających i niezależnych. I to był prawdziwy pluralizm. Dziś całe amerykańskie media są skoncentrowane w mniej więcej pięciu kluczowych megakoncernach. Wiem, co mówię, bo współpracowałem kiedyś blisko z „Wall Street Journal”. Dziś ten szacowny tytuł należy do... megakoncernu Ruperta Murdocha. Tymi tytułami nie rządzą już dziennikarze, tylko specjaliści od marketingu i reklamy. Zniknął też słynny mur oddzielający pion biznesowy od merytorycznego. Rząd zaś zabezpiecza się przed nadmierną krytyką ze strony tych tytułów, kontrolując system licencji na nadawanie. Jeśli pan nie wierzy, mogę dać przykład.

Proszę.

Jeszcze w latach 70. media były w stanie zmusić do rezygnacji prezydenta Richarda Nixona. I to za co? Bo kręcił, w którym właściwie momencie dowiedział się o mało istotnym włamaniu do siedziby partii demokratycznej. Z którym – dodajmy – nie miał nic wspólnego. Trzy dekady później prezydent George Bush rozpoczyna wojnę, opierając się na kłamstwie dotyczącym broni masowego rażenia. Dość szybko wszyscy się orientują, że on kłamie. W Iraku nie ma żadnej broni. I co się dzieje? Nic. Absolutnie nic. Podobnie jest teraz. Amerykańskie służby naruszają własne prawa, a nawet łamią konstytucję USA, stosując tortury i podsłuchując całą resztę świata. I znów nikomu nawet włos z głowy nie spada. Przecież Obama powinien być za to wszystko pociągnięty do odpowiedzialności. Jest chyba tylko jedno przestępstwo, które może w tym kraju złamać karierę polityka.

Chyba się domyślam...

Oczywiście skandal seksualny. Jeśli masz żonę i idziesz do łóżka z inną kobietą, to wypadasz z gry. W innym wypadku potężne siły nie dadzą ci zginąć. Oczywiście dopóki robisz to, co ci każą.

Paul Craig Roberts - amerykański ekonomista uważany za jednego z architektów reaganomiki, w latach 1981–1982 zastępca sekretarza skarbu USA. Wykładał później na wielu czołowych amerykańskich uczelniach. Ceniony również jako publicysta i autor kilkunastu książek, m.in. słynnej „The Supply Side Revolution: An Insider’s Account of Policymaking in Washington” („Rewolucja podażowa. Wspomnienia waszyngtońskiego insidera”) z roku 1984. Jego ostatnia książka to „The Failure of Laissez Faire Capitalism and Economic Dissolution of the West” („Upadek kapitalizmu leseferystycznego i ekonomiczna dezintegracja Zachodu”).

Autor: Rozmawiał Rafał Woś
Artykuły z: Dziennik Gazeta Prawna
źródło:

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!

Mówi jak jest
:papież
 
A

Anonymous

Ceynowa zapewniał, że nie był agentem, choć przyznawał, że w latach 70. był zmuszany przez SB do współpracy.
To faktycznie jest "argument" :szydera dla sądu.A który z figurantów SB kiedykolwiek przyznał się tak sam z siebie czy to z wyrzutów sumienia czy dla higieny psychicznej,że wyrządzał krzywdę innym ludziom ?
A swoja drogą była jakaś dekomunizacja w polskim sądownictwie ?
 
A

Anonymous

Kto ma argumenty,niech polemizuje :

GW to już nie skrót od "Gazety Wyborczej", ale od "Gazety WSI"! :

Oczywiście fundamentalnym pytaniem jest to pierwsze w poniższym tekście :
"Po jakiego chuja pan ich broni ?" - to pytanie zadane w 2006 r. Adamowi Michnikowi przez Aleksandra Gudzowatego trzeba powtórzyć w 2014 r., gdy na łamach jego organu ukazują się codziennie 2-3 teksty broniące zlikwidowanych przez Sejm i rząd Rzeczpospolitej Polskiej Wojskowych Służb Informacyjnych. Zmarły w ubiegłym roku biznesmen zapytał o przyczynę bronienia przez "Gazetę Wyborczą" funkcjonariuszy i agentów służb specjalnych z peerelowskim rodowodem, gdy magnat prasowy z Czerskiej powiedział o nich: "Zawsze z nimi miałem do czynienia przez 25 lat. Ja ich pierdoliłem w czapkę." (Przepraszam za wulgaryzmy, ale są to wierne cytaty -

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
)

Gudzowaty twierdził podczas rozmowy z Michnikiem, że organ "tych, którym nie jest wszystko jedno" prowadzi inspirowany przez służby specjalne czarny PR wymierzony w niego i w jego firmę Bartimpeks: "Co było powodem tej agresji "Gazety Wyborczej"? To mi pan powiedział, że dostał pan inspiracje od jakiegoś tam oficera z kontrwywiadu, czy z wywiadu. (...) ... śledztwo trwa już kilka miesięcy - okazało się, że były, ze świadków już wynika, że były agresje przeciwko nam. I że one kojarzą się ze służbami także. I to jest banda. (...) Wyście 236 razy napisali o nas nieprawdę. (...) Wiadomo wszystkim, publiczną tajemnicą warszawską jest, że Kublik, że tak powiem, nie pisze wyłącznie z woli dziennikarskiej... (...) Siła tych ludzi była tak silna, siła tych służb była tak silna, że nawet w rodzinie mogli być... (...) ... niech pan przesłucha Kublika, kto mu kazał... (...) Kolesiom wierzyliście. Innych nie zaczepialiście, *****, tylko mnie! (...) Skąd Kublik miał informacje?" O autorze najbardziej napastliwych i kłamliwych tekstów Andrzeju Kubliku biznesmen powiedział, że "to jest *****, nie dziennikarz". Warto zauważyć, że w 2006 r. nie nazywano jeszcze powszechnie "GóWnem" organu "tych, którym nie jest wszystko jedno", więc Gudzowatego należy uznać za jednego z prekursorów używania tego tak w tej chwili rozpowszechnionego w internecie słowa.

Michnik potwierdził, że jego dziennikarz był inspirowany przez służby specjalne: "Pan sobie chyba nie wyobraża, że ja powiem w sądzie, że ktoś mnie inspirował. To tajemnica dziennikarska jest... (...) ... jak ta historia wybuchła mnie nie było w kraju w ogóle. Do mnie zadzwonili. To wtedy przeciekło. (...) Myśmy dostali przeciek - i to nie ja osobiście - z kół, w których istniało domniemanie, że są związane ze służbami stricte w sprawie światłowodu. (...) ... widzi pan wbrew temu co pan myśli zapewne, ani ja, ani nikt z moich tam, z kierownictwa. *****, my się nie znamy przecież na tym gazie! (...) Jak było z Kublikiem? W ramach tego, że nikt z nas się na tym nie zna, nikt, nam łatwo było przyjąć jego hipotezę: że to co jest dobre dla Gudzowatego, to dobre dla Rosji, a nie dla Polski. (...) ... on to dostał z przecieków (...) ... to była informacja dla kogoś, kto był w taki, czy inny sposób - pośredni czy bezpośredni sposób związany ze służbami".

W tej chwili GW (ten skrót czyta się: "Gazeta WSI"!) prowadzi bliźniaczo podobny czarny PR w stosunku do likwidatora WSI Antoniego Macierewicza, a wśród uczestniczących w tym haniebnym procederze "gówien, nie dziennikarzy" jest też Kublik, z tym, że nie Andrzej, lecz Agnieszka. Inni śmierdzący, cuchnący kłamcy i propagandziści biorący udział w nagonce na wiceprezesa PiS to: Wojciech Czuchnowski (ksywa "Cuchnowski"), Paweł Wroński, Roman Imielski, Ewa Siedlecka, Paweł Kośmiński, Bianka Mikołajewska, Agata Nowakowska, Jacek Żakowski, Monika Olejnik. Wymienione na tej liście hańby "gówna, nie dziennikarze" oczerniały wielokrotnie w ciągu ostatnich paru miesięcy Macierewicza na łamach "Gazety WSI". Zapamiętajmy nazwiska tych pachołków skompromitowanej przestępczymi działaniami i kontrolowanej przez Moskwę służby specjalnej!

Macierewicz znajduje się w tej chwili w podobnej sytuacji jak kilka lat temu Gudzowaty, który w wywiadzie dla Polskiego Radia powiedział: "rozważmy, czy ofiara ma trudniejszą sytuację, czy ta gazeta, która nas w 240 artykułach pomstowała. To oczywiście bardzo inteligentnie było robione, bo każdy przypadek był jak gdyby obiektywny ..." (

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
)

Zestawienie przeze mnie inspirowanej przez funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych kampanii GW wymierzonej w Gudzowatego z nagonką na Macierewicza może się wydawać zaskakujące, bo przecież tego biznesmena nic z PiS-em nie łączyło. Co więcej, prezes Bartimpeksu nie ukrywał swej niechęci do byłego ministra spraw wewnętrznych i likwidatora WSI. Jednak w wywiadzie dla Polskiego Radia z 2009 r., w którym powiedział, że "nie lubi Macierewicza za jego pasję niszczenia" jednocześnie w pełni się z nim zgodził co do oceny wpływu peerelowskich, kontrolowanych przez Moskwę, służb specjalnych na życie gospodarcze w Polsce. Oto dokładny zapis tego fragmentu rozmowy:
"Zacytuję panu wczorajszy wywiad Antoniego Macierewicza dla „Rzeczpospolitej”: Tysiąc najważniejszych przedsiębiorstw w Polsce jest kierowanych przez ludzi związanych z agenturą II Zarządu Sztabu Generalnego LWP, WSW, WSI. Ci ludzie zostali zidentyfikowani. Stąd strach i agresja wobec komisji.” Generalnie jest tu teza, że w gospodarce polskiej są służby bardzo silne. Najważniejsze polskie są pod kontrolą służb specjalnych. Zgadza się pan z ta tezą?

Muszę powiedzieć, że chociaż nie lubię Macierewicza za jego pasję niszczenia, to teza jest właściwa. Dlatego, że zaraz po zakończeniu okresu PRL-u służby specjalne – z tego, co ja wiem – postarały się o opiekę nad swoimi oficerami. Poprzydzielali różnym różne stanowiska. Jednym bardziej lukratywne, innym mniej. W energetyce to już chyba elita jest. Natomiast w innych przedsiębiorstwach, jak wylicza Macierewicz, są pozostali. Myślę, że jedne sektory wzięli wojskowi, a drugie cywilni. To jest zresztą naturalna teza. Część tych ludzi, myślę, jest bardzo sprawna, skoro udało im się taki chaos w Polsce zrobić, to coś tam potrafią. Teraz może dostali szansę na to, żeby nie szkodzić, tylko pracować pożytecznie. Ale to jest bardzo prawdopodobna teza. Nie wiem, skąd to Macierewicz wziął, ale ja uważam, że ma rację.

Badał dokumenty.

Ano, to wszystko jasne!

Zacytuję fragment książki o panu, którą napisał Jacek Prześluga: „Złem dla narodu jest istnienie mafii politycznej. To nawet nie jest setka osób, to grupa kilkudziesięciu ludzi, którzy trzęsą Polską, wywodząca się z grup byłych oficerów służb specjalnych.” Czyli właściwie to teza Antoniego Macierewicza. Drogi są inne, ale konkluzje te same.

Potwierdza to, tak. Ale to jest bardzo naturalne dlatego, że każda dobra służba – ja nie ironizuje w tej chwili – ma obowiązek zadbać o swoich pracowników. I oni to po prostu zrobili." (

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!

Szczytem bezczelności w manipulacjach mających na celu obronę WSI jest powoływanie się przez GW na autorytet śp. ministra Zbigniewa Wassermanna. Przypomnę, że za życia był on jednym z najostrzej zwalczanych przez organ Michnika polityków PiS. Cyngle GW atakowały go wówczas nawet zajadlej niż Macierewicza, którego próbują unicestwić politycznie swoimi kłamstwami i manipulacjami propagandowymi w tej chwili (słynny cykl tekstów na temat "wanny Wassermanna"). Ale nie ma tego złego, co by dobre nie wyszło - skoro czerscy mafiosi przyznają się teraz do błędu co do oceny Wassermanna i uważają go, słusznie oczywiście, za autorytet w dziedzinie służb specjalnych, to z pewnością pokornie, bez protestów, przyjmą do wiadomości jego ocenę tego, do czego przyznał się Michnik podczas rozmowy z Gudzowatym: "Gość "Sygnałów Dnia" Programu 1 podkreślił, że z taśm wynika skandaliczny fakt, iż media są instrumentem działania służb specjalnych. Zbigniew Wassermann zaznaczył, że przed taką formą manipulacji nie ma obrony, gdyż inspirowane artykuły potrafią całkowicie zniszczyć osobę, przeciwko której są skierowane. Koordynator do spraw służb specjalnych podkreślił, że w każdym demokratycznym państwie takie zjawiska powodują bardzo ostre reakcje." (

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!

Opinia Wassermanna idealnie odnosi się do inspirowanej przez byłych funkcjonariuszy WSI nagonki na Macierewicza. Pojawiające się w "Gazecie WSI" kłamstwa i oszczerstwa są powtarzane przez inne media "mętnego nurtu", co przekłada się na spadek zaufania Polaków do wiceprezesa PiS (w lutym 2013 r. nie ufało mu 41 proc. ankietowanych przez CBOS, w październiku 2013 r. - 44 proc., zaś w styczniu 2014 r. - już 50 proc.). Niestety III RP nie zalicza się do demokratycznych państw, o których mówił Wassermann, więc żadnych "bardzo ostrych reakcji" na nagonkę na Macierewicza nie ma. Dzięki temu "Gazeta WSI" może go wciąż bezkarnie opluwać.

Gudzowaty nie otrzymał jasnej odpowiedzi od Michnika na pytanie przytoczone przeze mnie na początku tej notki. Ale sądzę, że nawet jej nie oczekiwał, bo miało ono de facto charakter retoryczny. Gudzowaty sam udzielił na nie odpowiedzi, mówiąc o rządzącej Polską tzw. "loży minus 5", do której należą "politycy, służby i ktoś jeszcze". Oczywiście ten "ktoś jeszcze" to media z GW na czele. Bez ich wsparcia struktury mafijne nie mogłyby skutecznie funkcjonować.

Gudzowaty mówił więcej na temat mafii politycznej rządzącej III RP w wywiadach prasowych. "Polską rządzi superstruktura - twierdzi Aleksander Gudzowaty. Znany biznesmen określa ją mianem 'Loży minus 5'. - Wzięło się to stąd, że o włoskiej mafii mówiło się: Loża P-2. Stąd skojarzenie. A 'minus pięć', bo to - umownie - piąty poziom piekła - tłumaczy w rozmowie z 'Gazetą Polską'. Według Gudzowatego 'Loża' to stowarzyszenie ludzi, związanych ze służbami specjalnymi, którzy 'mają wspólne interesy, przymykają oczy na szwindle, od lat są nietykalni i wzajemnie sobie pomagają'." (

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
)

"- Powiedział Pan o tym, że służby specjalne i kto jeszcze rządzi w Polsce? Służby specjalne wpływają na polityków?
- Nie mam wątpliwości, że wyrosła taka huba na Polsce i że jest coś takiego, jak - ja to nazwałem "Loża Minus Pięć" - poprzez analogię do włoskiej mafii P2. Może nie jest to organizacja, która ma jednego kasjera, ale to jest organizacja, która się absolutnie popiera, która pracuje w technologii przymrużenia oka, itd. Jest ten twór. I w naszej sprawie on wychodzi, dlatego są tak strasznie ciężkie zmagania z nimi.
(...) polskie służby mają wielodziesięcioletnie tradycje, sięgające w różne epoki, mody polityczne - oni mają standardy, oni mają coś w rodzaju klubu golfowego. To nie jest tak, że to rządy wybierają, politycy wybierają pracowników służb. Naprawdę to chyba jest trochę odwrotnie. Ci ludzie żyją wrażeniem, że wszystko mogą, że wszystko im jest wolno. Wiele z nich ma zamiast orła w legitymacji myślę wronę. A jak Pan wie, wrona nie urodzi orła, itd. Myślę, że to jest to nasze nieszczęście, że nie ma - już nie mówię patriotyzmu - nie ma obywatelstwa. To jest mniejsza, niższa kategoria nieco. Ale powinniśmy naprawdę zacząć szanować ten kraj i my siebie wzajemnie." (

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
)

Skoro według Gudzowatego mafią polityczną rządzącą III RP kieruje grupa kilkudziesięciu najwyższych rangą funkcjonariuszy peerelowskich służb specjalnych, to nic dziwnego, że w mediach mainstreamowych brylują "resortowe dzieci". Nawet jeśli nie piastują stanowisk kierowniczych, to spełniają w nich rolę "oficerów politycznych". To "resortowcy" nadzorują medialną akcję niszczenia politycznego Antoniego Macierewicza, który ośmielił się podnieść rękę na WSI. I to dlatego "Gazeta Wyborcza" przekształciła się w "Gazetę WSI" i broni tak zaciekle wywodzących się z tej służby ch...w, których Michnik wciąż "pierdoli w czapkę", będąc jednocześnie również przez nich p...y, bo to przecież oni są "grupą trzymającą władzę", która wysłała na rokowania z Agorą Lwa Rywina.

Źródło : blogpress.pl
 

antbil

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
11 Czerwiec 2010
Posty
6049
Reakcje/Polubienia
4466
Miasto
Gdynia Orłowo
.
Jarosław Kaczyński: Sława Ukrainie

Na zakończenie swojego przemówienia na kijowskim Majdanie, Jarosław Kaczyński wypowiedział słowa: "Sława Ukrainie!" – "Herojam Sława!" odpowiedział zgromadzony tam tłum.



Opisywany moment pod koniec nagrania: 6:50-6:55

Hasło „Sława Ukrajini! - Herojam Sława!” [pol. Chwała Ukrainie, Chwała bohaterom] to oficjalne pozdrowienie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (banderowców), ustanowione w 1940 roku. Było również używane przez partyjną bojówkę OUN-B – Ukraińską Powstańczą Armię (UPA). Oprócz okrzyku należało wyciągnąć w górę prawą dłoń "lekko w prawo, nieco powyżej szczytu głowy”, z czego w późniejszych latach zrezygnowano.

Od lat 90. pozdrowienie to jest wykorzystywane na niepodległej Ukrainie, głównie przez ugrupowania postbanderowskie i nacjonalistyczne, m.in. przez działaczy partii „Swoboda”.

źródło: jz/Kresy.pl

Kurski: Na Majdanie pokazywali egzekucję Polaka

6c734676e54399f160afcc73224deabd.jpg


Europoseł Jacek Kurski uważa, że kontrolę nad Majdanem przejmują ukraińscy nacjonaliści. Protesty u naszych sąsiadów mają rozwijać się pod dyktando wrogiej Polakom partii Swoboda.

Jestem przygnębiony i przerażony. Poszedłem na Majdan i zobaczyłem film. Akurat pokazywano w nim, jak rozstrzeliwano Polaka, który się tam głupio tłumaczył, że ma żonę i dzieci, żeby go nie zabijać. Dla nich rozstrzelanie Polaka jest tak jak dla nas rozstrzelanie Niemca - powiedział w programie "Jeden na jeden" w TVN24.

Kurski upomina polskich polityków, by nie krzyczeli na Majdanie "Sława Ukrainie" bo były to ostatnie słowa które 120 tys. Polaków "zarżniętych na Wołyniu i Podolu usłyszało tuż przed tym, jak siekiery rozrąbały im czoła, jak przecięto im brzuchy".

Polscy politycy, którzy na Majdanie to krzyczą albo nie wiedzą, co robią albo świadomie robią źle - dodał Kurski.

źródło: sfora.pl
 
A

Anonymous

antbil007 napisał:
.
Jarosław Kaczyński: Sława Ukrainie

Na zakończenie swojego przemówienia na kijowskim Majdanie, Jarosław Kaczyński wypowiedział słowa: "Sława Ukrainie!" – "Herojam Sława!" odpowiedział zgromadzony tam tłum.


Hasło „Sława Ukrajini! - Herojam Sława!” [pol. Chwała Ukrainie, Chwała bohaterom] to oficjalne pozdrowienie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (banderowców), ustanowione w 1940 roku.
antbil007-to faktycznie straszne :eek:.Myślisz,że prezes Kaczyński krzyknął tak specjalnie,aby uhonorować bandy UPA czy też chciał pozdrowić protestujących na Majdanie ??
Dobrze,że to zapodałeś bo ja często sobie śpiewam "„Deutschland,Deutschland uber alles”...jeszcze mnie ktoś weźmie za pogrobowca Hitlera :szydera .
To teraz czekamy na najnowszy sondaż...po takim amoralnym wystąpieniu PiS będzie miało w granicach 5 % poparcia.
 

antbil

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
11 Czerwiec 2010
Posty
6049
Reakcje/Polubienia
4466
Miasto
Gdynia Orłowo
Hornet napisał:
antbil007 napisał:
.
Jarosław Kaczyński: Sława Ukrainie

Na zakończenie swojego przemówienia na kijowskim Majdanie, Jarosław Kaczyński wypowiedział słowa: "Sława Ukrainie!" – "Herojam Sława!" odpowiedział zgromadzony tam tłum.

Hasło „Sława Ukrajini! - Herojam Sława!” [pol. Chwała Ukrainie, Chwała bohaterom] to oficjalne pozdrowienie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (banderowców), ustanowione w 1940 roku.
antbil007-to faktycznie straszne :eek:.Myślisz,że prezes Kaczyński krzyknął tak specjalnie,aby uhonorować bandy UPA czy też chciał pozdrowić protestujących na Majdanie ??
Dobrze,że to zapodałeś bo ja często sobie śpiewam "„Deutschland,Deutschland uber alles”...jeszcze mnie ktoś weźmie za pogrobowca Hitlera :szydera .
To teraz czekamy na najnowszy sondaż...po takim amoralnym wystąpieniu PiS będzie miało w granicach 5 % poparcia.

Mógł sobie również podśpiewywać:
Marszałek Śmigły-Rydz
nie nauczył Żydków nic
przyszedł Hitler złoty
nauczył Żydków roboty.
Kwestia wyczucia, smaku i instynktu. Tego naszemu bohaterowi nie brakuje, tak więc poparcie nie spadnie a wzrośnie o parę punktów. :wariat :dziwak
Jaki naród, taki wódz. I mowa tutaj jest również o aktualnym.
 
A

Anonymous

antbil007 napisał:
Mógł sobie również podśpiewywać:
Marszałek Śmigły-Rydz
nie nauczył Żydków nic
przyszedł Hitler złoty
nauczył Żydków roboty.
Kwestia wyczucia, smaku i instynktu. Tego naszemu bohaterowi nie brakuje, tak więc poparcie nie spadnie a wzrośnie o parę punktów. :wariat :dziwak
Jaki naród, taki wódz. I mowa tutaj jest również o aktualnym.
Karwasz twarz...a gdzie się nauczyłeś takich wysublimowanych wierszyków ?
Mówisz,że poparcie jeszcze wzrośnie :eek: ?
Co za naród...jak żyć antbil,jak żyć ??
 
A

Anonymous

Pewnie ktoś temu tumanowi napisał tak specjalnie, a teraz ma z niego niezłą beke :szydera
 
A

Anonymous

antbil007 napisał:
Hornet napisał:
antbil007 napisał:
.
Jarosław Kaczyński: Sława Ukrainie

Na zakończenie swojego przemówienia na kijowskim Majdanie, Jarosław Kaczyński wypowiedział słowa: "Sława Ukrainie!" – "Herojam Sława!" odpowiedział zgromadzony tam tłum.

Hasło „Sława Ukrajini! - Herojam Sława!” [pol. Chwała Ukrainie, Chwała bohaterom] to oficjalne pozdrowienie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (banderowców), ustanowione w 1940 roku.
antbil007-to faktycznie straszne :eek:.Myślisz,że prezes Kaczyński krzyknął tak specjalnie,aby uhonorować bandy UPA czy też chciał pozdrowić protestujących na Majdanie ??
Dobrze,że to zapodałeś bo ja często sobie śpiewam "„Deutschland,Deutschland uber alles”...jeszcze mnie ktoś weźmie za pogrobowca Hitlera :szydera .
To teraz czekamy na najnowszy sondaż...po takim amoralnym wystąpieniu PiS będzie miało w granicach 5 % poparcia.

Mógł sobie również podśpiewywać:
Marszałek Śmigły-Rydz
nie nauczył Żydków nic
przyszedł Hitler złoty
nauczył Żydków roboty.
Kwestia wyczucia, smaku i instynktu. Tego naszemu bohaterowi nie brakuje, tak więc poparcie nie spadnie a wzrośnie o parę punktów. :wariat :dziwak
Jaki naród, taki wódz. I mowa tutaj jest również o aktualnym.

Biznesmen z darmowych programów, Ty jak coś wymyślisz.. Podziwiam Twoją niezależność poglądów.

Posłowie opozycyjnych partii Ukrainy – Batkiwszczyny oraz UDAR-u wystosowały list do szefa głównej partii opozycyjnej Polski Prawo i Sprawiedliwość Jarosława Kaczyńskiego. Ukraińscy politycy podziękowali byłemu premierowi za wsparcie i aktywne uczestnictwo w kijowskim Euromajdanie.

Szanowny p. Jarosławie Kaczyński!

My, posłowie parlamentu ukraińskiego, składamy podziękowanie Panu i politykom partii Prawo i Sprawiedliwość za wsparcie i aktywne uczestnictwo na ukraińskim EUROMajdanie. Strategiczne partnerstwo naszych krajów i elit jest najlepszą rękojmia niepodległości i zabezpieczeniem przed upadkiem naszych Ojczyzn.

Cieszymy się, że hasło „Za Waszą i naszą wolność” działa w Międzymorzu.

Ihor Wasiunyk, poseł parlamentu, frakcja „Batkiwszczyna”
Stepan Kubiw, poseł parlamentu, frakcja „Batkiwszczyna”, komendant Majdanu, komendant administracji Majdanu
Andrij Parubuj, poseł parlamentu, frakcja „Batkiwszczyna”, komendant Majdanu, dowódca oddziałów samoobrony Majdanu
Mykoła Kniażycki, poseł parlamentu, frakcja „Batkiwszczyna”
Łesia Orobec, posłanka parlamentu, frakcja „Batkiwszczyna”
Lidia Kotelak, posłanka parlamentu, frakcja „Batkiwszczyna”
Michał Chmil, poseł parlamentu, frakcja „Batkiwszczyna”
Anatolij Dyriw, poseł parlamentu, frakcja „Batkiwszczyna”
Jarosław Dubniewicz, poseł parlamentu, frakcja „UDAR”

3123583Przechwytywanie.PNG

Nawet Twój Guru się odezwał:
Dziennikarz "Wyborczej" do sytuacji na Ukrainie odniósł się także na antenie Polsat News. Adam Michnik docenił postawę prezesa Prawa i Sprawiedliwości, który udał się do Kijowa. - Jarosław Kaczyński zachował się jak prawdziwy polski patriota wyjeżdżając do Kijowa, by wesprzeć demonstrujących - zaznaczył.

41267251.PNG
 

antbil

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
11 Czerwiec 2010
Posty
6049
Reakcje/Polubienia
4466
Miasto
Gdynia Orłowo
slawektor napisał:
Biznesmen z darmowych programów, Ty jak coś wymyślisz.. Podziwiam Twoją niezależność poglądów.

Czym mnie chciałeś urazić? Mianem biznesmena?
Darmowymi programami? A może jednym i drugim? :szydera

Masz coś przeciw darmowym programom? Biznesmenom?
Bo jak nie, to ty jesteś taki ptak, co we własne gniazdo... :szydera
Śmierdzi od ciebie na odległość ...zawiścią i tym co w gnieździe :szydera
Posłuchaj pisokomuszku :szydera
Masz parcie na salony, ale tam cię nie wezmą, nie wciągną...bo...kim ty jesteś? :szydera
A o mnie się nie martw i ***** ci do moich poglądów, dziadu. :gwizdek :eek:o
 
A

Anonymous

Panowie i Panie oczywiście też :) .Jeszcze raz apeluję !
Spierajmy się w tym temacie na argumenty a nie na uprzedzenia.
Uwaga za uwagę,opinia za opinię,konkluzja za konkluzję.
Widzę,że niektórzy mają jakiś afekt do tego tematu...nic nie szkodzi...jeżeli ktoś nie chce albo nie potrafi może sobie wybrać inny spośród 16 000 :eek: :yes master .
Nikt tutaj nie narzuca nikomu poglądów,ale nie jest to też miejsce do leczenia własnych kompleksów do tego przeznaczone są inne instytucje.
Każdy może tutaj przedstawiać swoje upodobania i opiniować negatywy i pozytywy naszej klasy politycznej obojętnie czy to są sympatie skierowane do Panów : Tuska,Kaczyńskiego,Palikota,Millera,Piechocińskiego,Ziobry,Gowina,Korwin-Mikke czy Kowalskiego.Feministki,Pacyfiści,Anarchiści,Narodowcy-zapraszamy serdecznie !
Do wszystkich merytorycznych tez będziemy się ustosunkowywali .

BTW.antbil007-jesteś inteligentnym facetem i do tej pory świeciłeś przykładem.Nie daj się ponosić emocjom bo to tylko forum internetowea nie realny świat.
Bardzo Cię proszę-zmoderuj swojego poprzedniego posta :dziękuję bo można powiedzieć o Tobie wszystko ale nie to,że jesteś : chamem.
 

Securitas

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
12 Czerwiec 2010
Posty
1100
Reakcje/Polubienia
46
Miasto
Białystok
No i bardzo dobrzez ze Jarus pojechal na Ukraine, przynajmniej dupe ruszyl i sie przewietrzyl.smieszy mnie jedynie pieprzenie glupot dlaczego np. minister Sikorski nie pojechal na Ukraine..a jak to ma wygladac?Minister Polski jedzie do obcego kraju,na Ukraine i bierze udziel w protestach przeciwko rzadowi Ukrainy?To moze odrazu tam wojsko wyslac?To to normalnie potraktowac moznabtbylo jako zamach stanu, wypowiedzenie wojny.Zadne wladze Polski nie moga tam pojechac i brac udzialu w demonstracjach..to tak jakby do nas przyjechali niemcy i zaczeli nawolywac do oddania im Sląska.Niech tam jezdza normalni zwykli politycy, to i tak bez znaczenia bo Ukraina nie wejdzie do UE.
 

antbil

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
11 Czerwiec 2010
Posty
6049
Reakcje/Polubienia
4466
Miasto
Gdynia Orłowo
.
Mój drogi Hornecie

Jak pewnie zauważyłeś, mój post o okrzykach na Majdanie to wyłącznie cytaty, bez moich komentarzy.
Z jednej strony portal Kresy, z drugiej były PiS-owiec Jacek Kurski.

Odnośnie moderowania.
Powinieneś, gwoli sprawiedliwości, zaapelować do adwersarza, by on również zmoderował swój post.

Odnośnie dziada.
Mickiewicz nikim, ale to na pewno ściągnąłem od Ciebie. Pamiętasz? :dziwak
 
A

Anonymous

Securitas-nie siej zamętu-przeczytaj mojego ostatniego posta.
Sikorski nie pojechał na Ukrainę bo jego Pan ( który chorobliwie boi się Putina) mu zabronił.Innego wytłumaczenia nie ma.

antbil007-trudno...jak nie chcesz to przecież Cię nie zmuszę.
Tak pamiętam.
 
Status
Zamknięty.
Do góry