Rozmowy o polityce - dyskusja, polemika, poglądy opinie

Status
Zamknięty.

Securitas

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
12 Czerwiec 2010
Posty
1100
Reakcje/Polubienia
46
Miasto
Białystok
Hornet jak widac dalej tkwisz w swoim.Na zdrowie.Widzisz ja nie musze sie we wszystkim wspierac biblioteka, w niektorych tematach wypowiadam sie bo mam troche wiedzy, a pozatym takie jest moje zdanie.
Jak zwykle kazdy musi sie zgadzac z Toba bo inaczej zaraz jest krytykowane.Typowe dl przedstawicieli pewnego nurtu.
W czym Unia ma byc lepsza od Rosji dla Ukrainy?Idac twym tokiem rozumowania to Ukraina i Rosja tez jest polaczona kilkusetletnia historia i zawsze bylo im blizej do Rosji niz do nas.
 
A

Anonymous

antbil007 napisał:
Coś na odwrót. Jakie Ty masz pokrętne myślenie: większość Polaków nie lubi Niemców, co jest reprezentatywne dla naszego narodu, a Ty należysz do wyjątków, większość Ukraińców nie lubi Polaków, co też jest reprezentatywne dla tego narodu. W obydwu przypadkach reprezentujesz mniejszość. Gdzie tu sprzeczność, Hornet :dziwak
Widzisz antbil007-jak niewiedza (w tym przypadku powierzchowna znajomość mojej skromnej osoby) może sprowadzić na manowce myślowe.
Poziom sympatii do Niemców (badania z grudnia 2013) : 47 % poziom antypatii : 16 %.
I kto tutaj pokrętnie myśli ? :szydera
I na jakiej podstawie twierdzisz,że lubię Niemców ? W którymś z moich postów to wyczytałeś ??
Bzdura...więc tak na przyszłość : uwielbiam robić zakupy w Niemczech,bardzo lubię ich spożywkę i niektóre wozidełka,podoba mi się czystość i porządek u nich.Co nie zmienia faktu,iż zawsze twierdziłem,że : Niemcy i Rosja to dwa najbardziej bandyckie narody świata.Oczywiście z historycznego punktu widzenia.
Tu masz linka do wyników badań :

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
W tym opisie jest jednak mały zonk nie pasujący (przynajmniej częściowo do mnie) :
Niemcy są szczególnie lubiani przez osoby w wieku od 30 do 39 lat, pracujące umysłowo i popierające Platformę Obywatelską.
:szydera

Securitas napisał:
Hornet jak widac dalej tkwisz w swoim.Na zdrowie.Widzisz ja nie musze sie we wszystkim wspierac biblioteka, w niektorych tematach wypowiadam sie bo mam troche wiedzy, a pozatym takie jest moje zdanie.
Jak zwykle kazdy musi sie zgadzac z Toba bo inaczej zaraz jest krytykowane.Typowe dl przedstawicieli pewnego nurtu.
W czym Unia ma byc lepsza od Rosji dla Ukrainy?Idac twym tokiem rozumowania to Ukraina i Rosja tez jest polaczona kilkusetletnia historia i zawsze bylo im blizej do Rosji niz do nas.
Securitas-skoro Ty masz swoje zdanie to dlaczego denerwuje Cię,że tkwię w swoim ??
To nie ja kontynuuję tą dyskusję,tylko Ty,wyciągnąłem do Ciebie rękę a Ty walnąłeś zadziora...więc jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
Nie wiem...nie chcesz zrozumieć czy udajesz że nie rozumiesz tego kłującego w oczy dysonansu :
Rosja & Ukraina vs UE & Ukraina.
Przecież w poprzednim poście w sposób transparentny Ci to przedstawiłem.
Związek z totalitarnym krajem contra związek z demokratyczną koalicją państw.Co tu jest trudnego do zrozumienia ?
Byliśmy pod opieką ZSRR 40 lat...dobrze na tym wyszliśmy ?? Lepiej niż przez 10 lat w Unii ?
 

antbil

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
11 Czerwiec 2010
Posty
6043
Reakcje/Polubienia
4465
Miasto
Gdynia Orłowo
Hornet napisał:
...jak niewiedza (w tym przypadku powierzchowna znajomość mojej skromnej osoby) może sprowadzić na manowce myślowe.
Poziom sympatii do Niemców (badania z grudnia 2013) : 47 % poziom antypatii : 16 %.
I kto tutaj pokrętnie myśli ?
W tym opisie jest jednak mały zonk nie pasujący (przynajmniej częściowo do mnie) :
Niemcy są szczególnie lubiani przez osoby w wieku od 30 do 39 lat, pracujące umysłowo i popierające Platformę Obywatelską...

Zacznę od zonka. Przytaczasz dane jakiejś tam stajni badawczej, inne stajnie mają diametralnie różne. Będziemy ze sobą się spierać na wyniki badań opinii publicznej (fajny wyraz :dziwak )? A jak będą spadać/rosnąć słupki pewnej partii różnie i w różnych OBP, to które przyjmiesz za pewnik? Wg serca, rozumu czy koniunktury? :dziwak

Lubię manowce, a szczególnie sprowadzać na nie skromne osoby, nawet powierzchownie przeze mnie poznane i które w swoich najskrytszych myślach chcą tam być. O kim myślę, Hornet? :klawik. :dziwak :klawik.

Podpowiedź:

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
 

antbil

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
11 Czerwiec 2010
Posty
6043
Reakcje/Polubienia
4465
Miasto
Gdynia Orłowo
.
Andrzej Stasiuk o Europie: "Gdy leje się krew i torturuje się ludzi, nad kijowskim Majdanem zalega cisza".

Rewolucjoniści z Majdanu zbudowali katapultę i bombardowali z niej milicjantów. Kozacy, których zwykliśmy widzieć jako szaloną konnicę, zazwyczaj walczyli jako piechota. Byli tez specjalistami od oblężeń.

Budowali machiny oblężnicze zwane hulajgorodami służące do forsowania bram i murów. Teraz budują katapulty. Cały zresztą Majdan i cała ukraińska rewolucja na fotografiach, w telewizji i w sieci wygląda jak film z gatunku fantasy pomieszanego z katastroficzną opowieścią z przyszłości. Czarny dym, płonące barykady, rewolucjoniści ubrani w czołgowe hełmofony, gogle, kaski budowlane, motocyklowe, hełmy z demobilu, plastikowe zbroje narciarskie, maski gazowe, maski w kształcie trupich czaszek, w maski potworów, odziały snowboardzistów, którzy ruszają do ataku wykorzystując swoje deski jako tarcze, miarowe, bojowe uderzenia w blachę niczym wojenne bębny, koktajle mołotowa rozświetlające ciemność jak komety, barykady budowane ze śniegu i polewane wodą, by na mrozie stwardniały na mur. Wygląda to jak groźny karnawał, jak złowieszcza fiesta. A po drugiej stronie Mordor w czarnych nieruchomych szeregach za prostokątnymi tarczami, które od czasu do czasu układają się z rzymskiego „żółwia” by zasłonić funkcjonariuszy przed pociskami.

Nie daj się jednak zwieść własnym pra­gnieniom droga Europo. Wiem, że wy­obrażasz sobie, że to się nie dzieje naprawdę. Że to właśnie jakiś Mordor, jakaś ste­powa Tataria na innym kontynencie. Że to tak naprawdę jakaś Rosja, która znowu się zmaga ze swoimi wewnętrznymi problemami, więc lepiej się nie wtrącać, nie drażnić i nie przeszkadzać. Rosja jest duża i sobie poradzi. Zawsze sobie przecież radziła. Nie możemy przecież inkorporować części Rosji. Jakby to wyglądało. Zaraz zgłosi się jakaś Kałmucja, że też chce. Z tymi wszystkimi wielbłądami, jurta­mi, buddystami i pustynią. Albo Mordowia skoro już mówimy o Mordorze. Przyłą­czyliśmy Polaków i Rumunów i już trochę żałujemy. Poza tym oni tam palą opony. U nas nie pali się opon, bo to nie ekologiczne. Nie używa się deficytowej benzyny, by rzucać nią w stróżów prawa….

Z Berlina do Kijowa są 1332 kilometry. Do Rzymu 1500. Do Paryża 1032. Do Ma­drytu 2300. Według map Google’a. Jednak żadna mapa nie jest w stanie oddać i zmierzyć samotności w której znalazła się tej zimy Ukraina. Podczas Pomarańczo­wej Rewolucji w 2004 na Majdanie trwało radosne święto chociaż zima była rów­nie dotkliwa. Z Polski przyjechało tysiące młodych ludzi, by wpierać przemiany. Pojechali najważniejsi polscy politycy. Muzycy nagrywali piosenki, artyści robili so­lidarnościowe happeningi. W Polsce wszechobecny był pomarańczowy kolor: szali­ki, kokardy, nakrycia głowy, na antenach samochodowych powiewały pomarańczo­we wstążeczki. Wydawało, że rewolucja jest wesołym świętem.

Dziś, kiedy naprawdę jest groźnie, gdy trwa prawdziwa, a nie karnawałowa walka, gdy leje się krew i torturuje się ludzi nad kijowskim Majdanem zalega cisza. Nawet mój kraj – tak proukraiński i skłonny do uczestnictwa w cudzych powstaniach i re­wolucjach – wyczekuje, przygląda się, obserwuje. Jakby te parę unijnych i szengeń­skich lat nauczyło go wyrachowania i ostrożności. Nie rwie się na barykady jak kie­dyś. Ogląda się za siebie i czeka na to co powie europejska reszta. Nie wiem co się stało. Jakbyśmy stracili wiarę w sens pomocy. Tymczasem tam, na Majdanie, dzie­ją się rzeczy wielekroć ważniejsze i groźniejsze niż w 2004. No więc co? Ukraiń­com przybyło wiary i siły, a nam ubyło? Bo już jesteśmy bezpieczni i syci? Już nie krzyczymy „Kijów – Warszawa wspólna sprawa!”? Bo nie ma karnawału, tylko mróz, smród palonej gumy, benzyny, czerń nocy, samotność i strach: zaatakują, nie zaatakują, zabiją, nie zabiją….

Europa jest ciasnym kontynentem. Jeżeli to jest w ogóle jakiś kontynent, nie tylko półwysep. Doświadczenie samotności w takiej ciasnocie terytoriów, narodów, miast jest doświadczeniem perwersyjnym i okrutnym. Polska doświadczała całko­witej samotności (i zdrady) w 1939. Ale to było dawno. Lecz wystarczy przypo­mnieć sobie otoczone telewizyjnymi kamerami Bałkany. Były równie samotne i jed­nocześnie cały świat mógł oglądać jak wydane są na rzeź. Więc w porównaniu 1939 nastąpił spory postęp. Postęp perwersji i okrucieństwa. Powtarzaliśmy obłud­nie: To jednak Bałkany, tam tak zawsze, oni po prostu to lubią. W przypadku Ukra­iny trudno o podobną obłudę. Niestety, drodzy Państwo, oni tam walczą za nas. Jeśli myślicie, że tak zwane „wartości europejskie” są dane raz na zawsze, że to jest coś, co można kupić i mieć, to jesteście w błędzie. Jeśli tak myślicie, to najlepiej od razu ten skrawek lądu, ten półwysep czy przylądek ogrodzić murem. Zrobić z niego coś w rodzaju getta samozadowolenia, pozornego bezpieczeństwa i porno­graficznego dostatku. Wystawić straże i obserwować, czy reszta świata nie nadcią­ga, by nas ograbić. I będziemy tak żyli dopóki nie umrzemy ze strachu, endogamii i nudy.

Nie wiem co się stało z tym kontynentem, z jego energią, odwagą, ekspansywno­ścią, ciekawością, witalizmem. Potrafiliśmy na piechotę wędrować na krańce świa­ta, puszczać się na drugą stronę globu w drewnianych łupinach nie większych wagon kolejowy. Tak, robiliśmy rzeczy potworne, ale i wielkie. Świat wpatrywał się w ten śmieszny przylądek na końcu wielkiego cielska Eurazji i nie mógł ode­rwać oczu. Dziś sami stoimy przy oknie i lękliwie wyglądamy zza firanki: Czy aby ktoś, broń Boże, nie zacznie „wyznawać tych samych wartości”. A jeśli już musi, to najlepiej jak najdalej. Najlepiej w jakimś Mordorze. Ale to się nie uda. O wartości się walczy. Nie wszystko można posiadać. Nie da się wartości otoczyć murem i stra­żami. Nie da się ich ufortyfikować jak śródziemnomorskiego wybrzeża przed uchodźcami z Afryki. Nie da się zatrzymać na wschodniej granicy mojego kraju.

Za czasów komunizmu mieliśmy w Polsce pewną zagadkę. Pytało się: Z kim grani­czy Związek Radziecki: Odpowiedź brzmiała: Z kim chce. Podobnie jest dzisiaj z Europą. Tyle że odwrotnie niż Związek Sowiecki Europa ogranicza swoje sąsiedz­two. Nie przyjmuje do wiadomości, że wyznawane przez nią (niegdyś…?) wartości wyznawane są również poza jej nominalnymi granicami. Ona wręcz drży, że tak może być, ponieważ oznacza to tylko kłopoty. Zmniejsza się, kurczy, kryje za firan­ką. Obsesyjnie liczy zyski i straty. Umiera ze strachu o swój stan posiadania. O swój obrzydliwy spokój, obsceniczny dostatek, wstrętne samozadowolenie.

Ukraińska zima 2014 jest europejską klęską. Patrzę na obrazy z lodowatego Kijo­wa, na ludzi, którzy gotowi są ginąć za wolność i próbuję sobie przypomnieć jaki­kolwiek „europejski” zryw o podobnej sile w ostatnich kilkudziesięciu latach. Widzę Berlin w 1953, Budapeszt w 1956, Pragę w 1968, Gdańsk w 1970. Natomiast jeśli idzie o tę drugą część kontynentu, to przychodzi mi do głowy co najwyżej rozpaczliwy protest przeciwko zagrożeniu wolności w internecie. To żałosne.

Tekst powstał dla "Die Welt"
 
A

Anonymous

antbil007 napisał:
Zacznę od zonka. Przytaczasz dane jakiejś tam stajni badawczej, inne stajnie mają diametralnie różne. Będziemy ze sobą się spierać na wyniki badań opinii publicznej (fajny wyraz :dziwak )? A jak będą spadać/rosnąć słupki pewnej partii różnie i w różnych OBP, to które przyjmiesz za pewnik? Wg serca, rozumu czy koniunktury? :dziwak

Lubię manowce, a szczególnie sprowadzać na nie skromne osoby, nawet powierzchownie przeze mnie poznane i które w swoich najskrytszych myślach chcą tam być. O kim myślę, Hornet?
Z tego co wiem ( a co musisz potwierdzić :szydera ) w biznesie jednymi z dogmatów są :

-twarde reguły gry
-elastyczność

Twarde reguły gry preferujesz tu na co dzień ale elastyczność tym razem Cię zawiodła :( co jest też moją osobistą porażką bo wiesz,że Cię cenię...
Jeżeli twierdzisz,że Polacy generalnie nie lubią Niemców to na jakiej podstawie sobie wyrobiłeś taka opinię ?
Skoro badania opinii publicznej nie są dla Ciebie wiarygodne...
Sercem,rozumem czy koniunkturą ?
Nie ma problemu...możemy podliczyć wszystkie dostępne sondaże i zobaczymy kto w tej kwestii jest prymusem...
antbil0007-a wystarczyło napisać : Hornet masz rację.
Nikt by przez to królestwa nie stracił...

BTW.Mogłeś zapodać żywą Świnkę...ale oceniając tą z gifa,z ręką na sercu stwierdzam : zdrowa jak sk.....yn :ok
 

antbil

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
11 Czerwiec 2010
Posty
6043
Reakcje/Polubienia
4465
Miasto
Gdynia Orłowo
.
Hornet napisał:
Jeżeli twierdzisz, że Polacy generalnie nie lubią Niemców to na jakiej podstawie sobie wyrobiłeś taka opinię ? Skoro badania opinii publicznej nie są dla Ciebie wiarygodne...
Sercem, rozumem czy koniunkturą?

Intuicja, Hornet, intuicja. :eek: Ponadto opinie socjologów, doświadczenie i nie tylko, bo nie śledzę słupków ośrodków bop z wypiekami na twarzy. :szydera

Co do badań to trzeba by było poznać, na jakiej grupie statystycznej (w tym wiekowej, warstwowej, zawodowej, itd.) były robione badania, na ile reprezentatywnej, jakimi metodami, na czyje zamówienie (sic!) … i jakie jest ich prawdopodobieństwo, etc.
To są poważne badania i tylko bogate stajnie są w stanie je przeprowadzić i ogłosić w miarę rzetelne wyniki.

Przywykliśmy do Niemców, do ich sąsiedztwa. A że kraj to bogaty i daje nam zarobić, to nie obnosimy się publicznie z niechęcią do nich, ba, kryjemy ją nawet. Taki zwykły koniunkturalizm. Tylko Jarosław Kaczyński od czasu do czasu pozwala sobie wypowiedzieć parę krytycznych uwag, za co ma u mnie bardzo duży plus:
Niemcy w Polsce powinni mieć tyle praw, ile Polacy w Niemczech.

Poniżej wywiad z prof. Andrzejem Saksonem, z którym w zupełności zgadzam się, za wyjątkiem jednego momentu (wytłuszczony i na czerwono). W tym wypadku zgadzam się z prof. Dorotą Simonides.

Niemcy nabijają się z Polaków. Dlaczego nas nie lubią?

źródło: Gazeta.pl

- Jeszcze sporo wody w Odrze upłynie, nim Niemcy zmienią sposób postrzegania Polaków. Niechęć do nas najbardziej zauważalna jest na pograniczu - uważa prof. Andrzej Sakson, socjolog specjalizujący się w badaniu stosunków polsko-niemieckich. W czwartek wygłosił wykład na ten temat w Collegium Civitas Uniwersytetu Opolskiego.

"Czym różni się polskie wesele od pogrzebu? Tym, że na tym drugim jeden z uczestników nie jest pijany", "Dlaczego Polacy nie korzystają z książek kucharskich? Bo każdy przepis zaczyna się od słów: weź czysty garnek", "Jak najszybciej wygonić Polaka z wanny? Wrzucić do niej mydło", "Dlaczego Polacy nie używają lodu w kostkach? Bo nie znają przepisu" - to najnowsze dowcipy, jakie w niemieckiej sieci można znaleźć o Polakach. Dla pocieszenia można dodać, że Niemcy lubią się też pośmiać z Francuzów. Z Żydów śmiać się nie mogą, a Rosjan się boją. - Te dowcipy to stygmatyzacja Polaków, którzy cały czas coś kradną biednym, dzielnym Niemcom - uważa prof. Sakson i dodaje, że niemieckie stereotypy Polski i Polaków ukształtowały się na kilku płaszczyznach.

Niemcy z pogranicza nie lubią nas najbardziej

Pierwsza to mit wyższości niemieckiej cywilizacji nad wschodnimi - Polska jako kraj niegospodarny (niem. polnische Wirtschaft), druga to przekonanie, że Polacy stoją za wszystkimi kradzieżami w Niemczech (słynne niemieckie porzekadło - jedź do Polski, twój samochód już tam jest), trzecia to sytuacja na pograniczu. - Mieszkają tam Niemcy, którzy zostali wysiedleni z Polski. Zostali w pobliżu granicy, bo władze liczyły, że sytuacja szybko się zmieni i będą mogli wrócić do Polski. Tak się jednak nie stało. Niechęć Niemców dodatkowo podburzają partie skrajnie prawicowe. To odzwierciedla się w badaniach. Skala dystansu społecznego, zwłaszcza na pograniczu, jest ogromna - opowiada profesor.
I tak, 92 proc. mieszkańców Goerlitz zapytanych o to, czy zna jakiegoś Polaka ze Zgorzelca, odpowiada przecząco. Tylko 30 proc. wyobraża sobie, że Polak mógłby być ich współpracownikiem (w badaniach ogólnoniemieckich 50 proc. było na "tak"), 44 proc. zgadza się mieć sąsiada Polaka (w badaniach ogólnokrajowych "za" jest 80 proc. pytanych). Nieliczni mieszkańcy Goerlitz (tylko 21 proc.) zgodziliby się, by Polak był ich członkiem rodziny (tendencja ogólnoniemiecka to 75 proc.).
- Gdy pojawił się pomysł, by tramwaj z Frankfurtu nad Odrą dojeżdżał do Słubic, aż 72 proc. mieszkańców Frankfurtu nie zgodziło się na to w referendum. Mimo że były na to unijne pieniądze - wspomina prof. Sakson.
Profesor opowiada, że w Niemczech bardzo rzadko przeprowadza się badania socjologiczne na temat postrzegania Polaków. Ostatnie badanie wykazało, że 50 proc. Niemców nie ma wyobrażenia o Polsce albo ich to nie interesuje. W 2000 roku Polska była na ostatnim z 26 miejsc najbardziej sympatycznych krajów Europy. Prowadzi cały czas w odwrotnym sondażu.

Chcą uznania wojennych krzywd

Niemcy zapytani o to, jaki jest przeciętny Polak, odpowiadają najczęściej: religijny, zacofany, nieuczciwy. Dopiero potem: życzliwy, kreatywny, przedsiębiorczy. Co czwarty Niemiec uważa także, że najlepszym sposobem na polsko-niemieckie pojednanie byłoby uznanie przez Polskę krzywd Niemców, które ponieśli w czasie i po II wojnie światowej. A to dla Polaków jest nie do przyjęcia.
- Kiedyś w Polsce mówiono "Jak świat światem, Polak z Niemcem nigdy nie będzie bratem". Takie podejście do Niemców bardzo się zmieniło. Polacy nie mieliby nic przeciwko temu, by mieć niemieckiego sąsiada, nie opowiadają też kawałów o Niemcach. Wyjątkiem jest prof. Dorota Simonides, którą zaproszono do niemieckiej telewizji publicznej ARD. Na wstępie prowadząca rozmowę stwierdziła, że opowie zdanie o Polaku złożone z 8 słów, które będzie zawierało 4 kłamstwa. Brzmiało tak "uczciwy Polak jedzie trzeźwy do pracy własnym samochodem". Pani profesor nie straciła rezonu i spokojnie odpowiedziała "W Polsce, jak zbliża się Wigilia, kupujemy karpie. Gdy trzeba je zabić, prosimy Niemców, bo wy w tym macie większe doświadczenie" - wspomina Sakson. ( :szydera )

Jednak idzie ku lepszemu?

Profesor jest zdania, że stereotyp polnische Wirtschaft powoli zmierza do lamusa, bo Polska pokazuje, że potrafi się rozwijać. Choć nadal za największych złodziei samochodów za zachodnią granicą kraju uważa się Polaków, którzy co jakiś czas sami zdają się to potwierdzać.
- Choćby ta ostatnia sprawa z ukradzionym samochodem, którzy przewoził trumny. Wcześniej Polacy ukradli auto ministra spraw zagranicznych Joschke Fischera. To tylko utwierdza Niemców w przekonaniu, że powinni być w stosunku do nas podejrzliwi - wylicza.
Na pocieszenie dodaje, że w budowaniu pozytywnego wizerunku Polaków w Niemczech pomagają specjaliści: hydraulicy, sprzątaczki, budowlańcy, inżynierowie i lekarze, którzy wykonują tam kawał świetnej roboty. - Ale i tak sporo wody w Odrze musi upłynąć, by Niemcy zmienili o nas zdanie - kwituje Sakson.

Tak więc nie przyznam Ci racji, dopóki nie usłyszę od Niemców, że nas lubią, bo nie wierzę, że nasz naród umie kochać bez wzajemności. :papież

Tyle z mojej strony. Nie mam już ochoty na bicie piany w tej kwestii. Tak więc co byś dalej nie dopisał, zgadzam się a priori. :dziwak
 
A

Anonymous

antbil007 napisał:
Intuicja, Hornet, intuicja. :eek: Ponadto opinie socjologów, doświadczenie i nie tylko,


Tak więc nie przyznam Ci racji, dopóki nie usłyszę od Niemców, że nas lubią, bo nie wierzę, że nasz naród umie kochać bez wzajemności. :papież
I czy to nie jest wspaniałe :) ? Że tak pięknie się różnimy ?
Nigdy nie odczułem,żadnej wrogości czy niechęci ze strony Niemców.To fakt...są trochę zarozumiali i może za bardzo pewni siebie ale cóż najpotężniejsze państwo w Europie to i pewność siebie może czasem troszeczkę przekracza normy.
Wielu Niemców mówiło mi,że mnie lubi...ale nie tych z przygranicza (bo tam tylko jeżdżę na zakupy i nikogo nie znam) tylko z rejonu Köln i Hannover ale być może to nie jest reprezentatywna grupa (przynajmniej dla Ciebie :dziwak) .
BTW.Absolutnie nie liczyłem na to,że mi przyznasz rację :klawik. .
 

antbil

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
11 Czerwiec 2010
Posty
6043
Reakcje/Polubienia
4465
Miasto
Gdynia Orłowo
.
Socjaliści chcą 50-proc. podatku! "Tysiąc złotych dziennie wystarczy"

256ef1f848fa16b410c30e84bc344ca8.jpg


No to się polscy socjaliści rozpędzają na całego... Ostatnio dowiedzieliśmy się, że ponad połowa zbadanych Polaków przyklaskuje planowi rządu by "ozusować" wszystko co się rusza i pracuje. A teraz z jeszcze ciekawszą sprawą wyskoczył Jan Guz, szef OPZZ i bliski kolega Leszka Millera. Otóż Guz chce 50 proc. podatku od dochodów powyżej 360 tys. zł rocznie!

Obecnie podatek dochodowy w Polsce wynosi 18 proc. do 85 tys. 528 zł podstawy opodatkowania a 32 proc. powyżej tej kwoty. Dwie stawki podatkowe obowiązują od 2009 r.

Dlaczego związkowiec chce zabrać połowę pieniędzy uczciwie pracującym i dobrze zarabiającym Polakom?

- Tysiąc złotych dziennie to wystarczający dochód, by utrzymać się na godnych warunkach. Jeśli odejmiemy dni wolne, to nawet zaradny biznesmen otrzymuje dzienne wynagrodzenie powyżej miesięcznej płacy, na którą ludzie muszą tyrać przez miesiąc - podkreślił szef OPZZ podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami.
Jak dodał jeśli takie wysokie dochody są w sytuacji kryzysowej - niskich zarobków większości ludzi - to te dochody w dużej części (jego zdaniem) powinny służyć temu społeczeństwu i być przeznaczane na najpilniejsze potrzeby państwa.
Co więcej Jan Guz zapowiedział obywatelską inicjatywę ustawodawczą w tej sprawie. Oznacza to, że chce zbierać podpisy Polaków pod projektem. Na ulicach, w domach, w parkach, na dworcach. Aktywiści "zapukają" pewnie także do Was...

Swoją drogą ciekawe jak Jan Guz i jego koledzy będą zachęcać do złożenia podpisu pod projektem ustawy, która wygoni sporą część bogatych ludzi z Polski (choćby za bliską granicę - jest np. taka słowacka strona ).

Chyba mamy nawet propozycję propagandowego hasła dla przewodniczącego Guza... "Dość rządów kapitalistów, krwiopijców i wyzyskiwaczy! Teraz możesz zabrać im pieniądze! Wystarczy jeden podpis..."


źródło: biztok.pl
 
A

Anonymous

antbil007 napisał:
No to się polscy socjaliści rozpędzają na całego... Ostatnio dowiedzieliśmy się, że ponad połowa zbadanych Polaków przyklaskuje planowi rządu by "ozusować" wszystko co się rusza i pracuje. A teraz z jeszcze ciekawszą sprawą wyskoczył Jan Guz, szef OPZZ i bliski kolega Leszka Millera. Otóż Guz chce 50 proc. podatku od dochodów powyżej 360 tys. zł rocznie!

Chyba mamy nawet propozycję propagandowego hasła dla przewodniczącego Guza... "Dość rządów kapitalistów, krwiopijców i wyzyskiwaczy! Teraz możesz zabrać im pieniądze! Wystarczy jeden podpis..."
antbil007-nie popadaj w skrajności :dziwak
Wszak nie aspirujemy do bycia Bułgarią (10%) czy Rumunią (16%) raczej Francją (52%) czy nawet Szwecją (56,6%).
Jak Europa to Europa :klawik. .
Tym bardziej,że Polska jest specyficznym krajem jak to określił Pan Minister Drzewiecki : dzikim krajem :szydera .
Popatrzmy na genezę powstania firm najbogatszych Polaków...i co tam mamy ?
Ano : jeden już w Liceum jako TW donosił na swoich kolegów do SB,drugi w czasie stanu wojennego (czyli wtedy kiedy odważni ludzie pragnący wolności po piwnicach drukowali ulotki a drudzy nie mogli dostać pozwolenia na otwarcie warzywniaka) założył firmę polonijną,trzeci dostał paszport konsularny itp.itd.
Oczywiście każdy laik zapyta : i jakie to ma znaczenie ??
Każdy laik może zapytać ale nie Ty antbil007 który na biznesach zjadł zęby.
Bo bardzo często w prawdziwym biznesie (czyli takim który przynosi wielkie zyski) nie liczą się :
intelekt,wizja,pomysł,predyspozycje charakterologiczne (oczywiście w wielkim uproszczeniu) tylko :
DOSTĘP DO INFORMACJI
Znam taki przypadek z autopsji...świetny facet który w połowie lat 80 był wuefistą w szkole średniej...nagle w 88 założył największe Towarzystwo Gospodarcze w jednym z największych województw i zaczął handel na wielką skalę z jednym z państw azjatyckich.Nie ujawniam personaliów,żeby mnie nie podał do sądu :szydera .DOSTĘP DO INFORMACJI
Skoro nie można rozliczyć złodziejskich fortun to można je przynajmniej wysoko opodatkować :klawik.
A co z resztą ? Z tymi którzy doszli do wielkich pieniędzy w sposób 100 % legalny ?
Nie chcę być złośliwy ale : gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą :papież

No to teraz mnie pojedziesz :szydera .
 
A

Anonymous

Platforma i koleje kolesiów, czyli co POzostanie?
"Jaka kwota została wyprowadzona z Inteko? Według wstępnych szacunków chodzi aż o 35 mln zł"


Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
 
A

Anonymous

Prokurator Seremet: Nie boję się komisji śledczej ws. Macierewicza i WSI.
Trafne:
Seremet do Czuchnowskiego ws. Macierewicza: "Dlaczego ze strony obecnych krytyków nie było takich komentarzy, gdy prokuratura legnicka, odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie tzw. taśm podsłuchowych związanych z PO? Tam sytuacja jest identyczna".

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!


Stary! Daj se siana z tą Platformą!
2014-01-30 17:38
Ostatnio coraz częściej słychać narzekanie, że nie jesteśmy w pełni demokratycznym państwem, a prawa obywatelskie są regularnie łamane.
Otóż zacznę od tego, że państw idealnie demokratycznych nie ma. Są natomiast kraje bardziej lub mniej demokratycznie dojrzałe. Ale proszę zważyć, że ową demokratyczną rutynę osiągano w wyniku trwających przez całe dekady, a nawet stulecia zmagań zmierzających do osiągnięcia stanu możliwie najbliższego ideału, które polegały na wdrażaniu w życie zasady, którą prywatnie nazywam „metodą kolejnych prób i błędów”.

Mówiąc konkretnie, jeśli rząd się nie sprawdzał zmieniano złą władzę w demokratycznych wyborach. Jednakże każdorazowo starano się znaleźć i przeanalizować błędy, które doprowadziły do niekorzystnego dla państwa stanu rzeczy i na podstawie wyciągniętych wniosków ustalić wytyczne dla nowego rządu, co powinien zrobić by takich błędów uniknąć na przyszłość. A jeśli nowy rząd także się nie sprawdzał wybierano kolejny, którego kompetencje były już wzbogacone doświadczeniem płynącym z analizy przyczyn potknięć poprzedników. I tak, zanim osiągnięto stan demokratycznej dojrzałości, takich kolejnych zmian władzy trzeba było przeprowadzić z reguły dziesiątki, jeżeli nie setki.

Słowem demokracje zachodnie są doświadczone i wypróbowane, zaś nasza dopiero raczkuje, gdyż od roku 1989 mieliśmy w Polsce o ile pamiętam dopiero 16 rządów, z których część odwołano przed upływem kadencji, nim zdążyły okrzepnąć. A więc naszą młodą demokrację wciąż cechują: brak praktyki i stabilizacji oraz proceduralno-ideologiczny chaos.

Jedynym w Trzeciej RP rządem, któremu społeczeństwo dało mandat na drugą kadencję był wypromowany przez Platformę Obywatelską rząd Donalda Tuska.

Jednakże sześć lat nieudacznego administrowania państwem przez tę partię dowiodło niezbicie, że społeczeństwo dokonało błędnego wyboru, a wyniszczający Polskę rząd Tuska należy czym prędzej odsunąć od władzy.

Słowem mit niezastąpionej Platformy prysł, jak bańka mydlana.

Jednocześnie, coraz częściej słyszy się opinie, że skoro Polacy dokonali tak kompromitującego wyboru to znaczy, że nie są mądrym narodem.

Otóż chciałbym takiej tezie stanowczo zaprzeczyć, gdyż uważam, że to nieprawda, iż jesteśmy durną społecznością. Natomiast całe zło polegało na tym, że doktrynerom z Czerskiej przy pomocy Gazety Wyborczej udało się sprytnie wykorzystać próżność, pychę i kompleksy ludzi, których na swój prywatny użytek nazywam "politycznymi parweniuszami".

Bowiem Platforma Obywatelska doszła do władzy głównie dzięki głosom wykształconej w pierwszym pokoleniu i demokratycznie nieopierzonej inteligencji, która dała sobie wmówić, że stanowi elitę III RP, co na jakiś czas odebrało tym zachłyśniętym wolnością i wejściem Polski do Europy ludziom zdolność racjonalnego postrzegania rzeczywistości, co w pewnym sensie można po ludzku zrozumieć.

Jednocześnie brak uprawomocnionych narzędzi demokratycznych umożliwił drakońskie odsunięcie od wpływu na losy państwa opozycji prawicowej, którą media prorządowe skutecznie zdeprecjonowały. W efekcie Polaków podzielono na „lepszych” od „gorszych”, skutkiem czego kilka milionów obywateli poczuło się we własnej ojczyźnie, jak niegdyś pierwsi chrześcijanie pośród pogan.

Ale życie okazało się bezwzględnym weryfikatorem i już na początku drugiej kadencji rządów Platformy Obywatelskiej okazało się, że karygodne błędy nieodpowiedzialnego rządu Donalda Tuska były tak drastyczne, iż część popleczników tej partii zmieniła preferencje polityczne, co właśnie widać w notowaniach sondażowych.

Jednakże, paradoksalnie, wciąż spora grupa „ortodoksów” Platformy ślepo i irracjonalnie wspiera źle rządzącą partię.

Myślę, że dzieje się tak dlatego, iż ci ludzie nie potrafią pogodzić się z myślą, że w przypadku odsunięcia od władzy Platformy mogliby stracić zawdzięczany tej właśnie partii status przynależności do krajowych elit. Mam na myśli tych, dla których wyróżnikiem „klasy wyższej” są przysłowiowe już: zakupiona na kredyt wypasiona fura, nabyta za promocyjną złotówkę szpanerska komóra, plazma na pół ściany, a w niedzielę sushi w miejscowej galerii handlowej, bądź dająca poczucie „dostatku” grillowana karkówka suto podlewana piwem.

Otóż uważam, że nadszedł już moment by tym oszołomionym ludziom uświadomić, że w krajach rzeczywiście rozwiniętych wspomniane wyżej atrybuty to przedmioty codziennego użytku, a przechwalanie się takim stanem posiadania jest po prostu źle widziane. Trzeba im wytłumaczyć, że stali się podobnie śmieszni jak nowobogaccy Rosjanie, a nawet śmieszniejsi, bo tamci rzeczywiście są nadziani.

Trzeba im także wyklarować, że promowane przez michnikowski salon „elity III RP” doszczętnie się skompromitowały stając się przedmiotem coraz powszechniejszej kpiny.

Ale tych zagubionych ludzi nie należy wyśmiewać. Wręcz przeciwnie, trzeba ich w życzliwy sposób przekonać, że jeśli dopuszczą do siebie myśl, iż dali się nabrać na czcze obiecanki cacanki Tuska i jego Platformy będzie im łatwiej oswoić się z faktem, że nie są żadną elitą, lecz „klasą średnią” biednego europejskiego kraju na dorobku, a zrzeczenie się nieuprawnionego statusu „obywateli lepszej kategorii” to nie żaden wstyd, tylko honorowy powrót na sprawiedliwie im przynależny szczebel w hierarchii społecznej.

Powiem więcej. Trzeba im w przychylny sposób uświadomić, że tym samym staną się bardziej autentyczni, a co za tym idzie bardziej wiarygodni. Że nie będą już musieli brnąć w zaparte i narażając się na śmieszność tkwić w blagierskim przekonaniu, że są bardziej światli od ciemnej reszty. No i co najważniejsze, będzie im się wtedy łatwiej porozumieć ze społeczeństwem, z którego się wyobcowali, w wyniku czego staną się znowu integralną częścią narodowej wspólnoty.

I chyba coraz więcej sympatyków partii Donalda Tuska zaczyna rozumieć tę „oczywistą oczywistość”, bo wczoraj w tramwaju mimo woli podsłuchałem, jak jakiś zirytowany student ofuknął swojego kolegę słowami:
„Stary! Daj se wreszcie siana z tą Platformą!”.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Źródło:

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
 

fiodor99

Bardzo aktywny
Zasłużony
Dołączył
24 Listopad 2011
Posty
870
Reakcje/Polubienia
86
Miasto
25° 47' N 80° 13' W
Dlaczego Jacek Rostowski dostał Nagrodę Kisiela?

Od wręczenia Nagród Kisiela 2013 minęło już trochę czasu, a ja wciąż zachodzę w głowę, czym kierowała się szacowna kapituła, przyznając jedną z nich – i to właśnie w tym roku – Jackowi Rostowskiemu - pisze w felietonie

Uzasadnienie: za „bycie saperem polskiej gospodarki”, budzi dodatkowe zdumienie i niesmak. Dlatego moje zaproszenie na uroczystość w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego trafiło do kosza.

Saper naraża życie dla innych. Gdy rozbraja ładunek wybuchowy, jeden fałszywy ruch oznacza śmierć, ale jego, sapera. Przecinając kabelki w urojonej bombie podłożonej jakoby pod polskimi finansami przez reformę emerytalną sprzed kilkunastu lat saper Jacek wiedział, że skutki dotkną wszystkich, tylko nie jego samego. To, czy będzie miał z czego żyć na starość, nie zależy przecież od liczby i jakości filarów w polskim systemie emerytalnym.

Saper Jacek w ogóle wie wszystko lepiej od wszystkich – i gdy trzeba wszystkim wygarnie. Zarządzający funduszami emerytalnymi usłyszeli, że są „rakiem”, zwykli Polacy – że OFE są gorsze od ZUS-u, czyli że inwestowanie pieniędzy jest gorsze od ich braku, a profesorowie ekonomii i prawa, że „nic nie rozumieją”, zwłaszcza że nie są patriotami, bo gdyby nimi byli, „dbaliby o finanse państwa”. Dbaliby tak, jak rozumie to on, saper Jacek. Powiedział to człowiek, którego ojciec nie mógł wrócić po II wojnie światowej do Polski, bo ci, którzy w niej wtedy rządzili, mieli inną – niż tata sapera Jacka – definicję patriotyzmu.

Prawdziwy saper myli się tylko raz – i tego o saperze Jacku powiedzieć nie sposób. Mniejsza już o pomyłki w szacowaniu wpływów do kolejnych budżetów. Mniejsza o brak reformy finansów państwa i kolejne przepisy, które krytykują przedsiębiorcy – ci zawsze narzekają i już przez samo swoje istnienie zawadzają na drodze do gospodarczego rozkwitu! Mniejsza już nawet o złamane słowo w sprawie terminu obowiązywania podniesionej stawki VAT – w końcu, który polityk dotrzymuje przyrzeczeń? Skoro jednak słyszeliśmy tak niedawno i tak często z ust partyjnych kolegów sapera Jacka, że bez prezydenckiego podpisu pod ustawą demolującą OFE groziła nam katastrofa budżetowa, logiczne wydawałoby się pytanie: jaki tytan ekonomii do tak ryzykownej sytuacji doprowadził? Nikt jednak nie pyta, bo i po co – saper Jacek sam wie przecież najlepiej, jak wiele dokonał: „Jestem na ławce rezerwowej i szczerze mówiąc, udowodniłem sam sobie, że jestem w stanie dość dużo zrobić i wypróbować swoje umiejętności oraz udowodnić, że się ma pewne talenty i jest się w stanie coś osiągnąć dla kraju. Myślę, że to udowodniłem z dość dużą nadwyżką. Ja nie muszę już udowadniać ani sobie, ani innym, co jestem w stanie zrobić” (wywiad dla TVP 1 z 16 stycznia). Kiedy my zastanawiamy się, co Trybunał Konstytucyjny powie na nacjonalizację majątku prywatnych firm finansowych, na powrót cenzury (zakaz reklamy OFE przy braku podobnych ograniczeń dla ZUS) oraz nad tym, jakie skutki w dłuższej perspektywie mieć będzie to wszystko dla całej gospodarki, saper Jacek już myśli o rozbrajaniu bomb pod fotelami w Parlamencie Europejskim: „Jestem gotów zagrać tam i wtedy, kiedy trener to zasugeruje i jeżeli to pasuje do moich umiejętności. Ale to oczywiście musi być dobre (...) rozwoju gospodarczego Polski” (tamże). Szukaliście „polskiej Nokii” – oto jest! To saper Jacek.

Nie wiem, czy świadkom wręczenia nagrody przypadł do gustu serwowany po uroczystości poczęstunek – wybór dokonany przez kapitułę nagrody był wystarczająco ciężkostrawny. A sam Kisiel patrzył na to z zaświatów, popijając ulubioną wódeczkę – dla zdrowia i w lepszym towarzystwie.

Dość drwin – prawdziwych saperów polskiej gospodarki zobaczyłem kilka dni później, na gali Business Centre Club. Polscy przedsiębiorcy odbierali laury za stworzenie miejsc pracy i za dzielenie się jej efektami z tymi, którym los nie dal takiej szansy lub odpowiednich talentów. Pan minister ściskał dłonie, wręczał, zapewniał, deklarował i obiecywał.

Ciekawe, ile osób na sali myślało wtedy o tym samym – o historiach ludzi, którzy kilka miesięcy czy godzin po powrocie z takiej czy innej gali na codzienne pole minowe polskiej rzeczywistości wpadali na ładunki znane jako CBA, urząd skarbowy, prokuratura, inspekcja pracy, urząd celny i wiele, zbyt wiele innych. Dziś w garniturze i muszce albo w wieczorowej sukni, a jutro? Ci saperzy mylą się naprawdę tylko raz, niestety. Kto następny?

Autor: Wojciech Szeląg
źródło:

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
 
A

Anonymous

Kidawa Błońska nie wie, gdzie się podziało 19 mld złotych z OFE
"153 miliardy przelane, dług publiczny spada o 134 miliardy. Gdzie jest 19 mld z OFE?" - pytał dziś rano w Kontrwywiadzie RMF FM Konrad Piasecki. "Nie wiem" - odpowiedziała rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Słuchacze się niepokoją: 19 miliardów zniknęło.
Na pewno żadne pieniądze nie zniknęły i te pieniądze są bezpieczne. Chciałam przypomnieć - tutaj wszystkich uspokoić, że tak naprawdę za emerytury, za wypłacalność emerytur nie odpowiadają żadne inne instytucje, poza państwem i to państwo gwarantuje, że wszyscy będziemy emerytury mieli wypłacane - tak, jak na to się umówiliśmy.

Ale nie umie pani wyjaśnić tej zagadki 153-134?
Nie.

Nie? Trzeba by się dowiedzieć, żeby się nie okazało, że 19 miliardów wyparowało.

Nie, nie. To są na pewno jakieś kwoty, które wynikają z różnych takich działań i nie chciałabym tutaj nikogo wprowadzać w błąd.

Więcej:

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!

Małgorzata nic nie wiem Kidawa-Błońska:

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!

Gazeta Polska wygrała z Pawłem Piterą mężem Julii Pitery, posłanki Platformy Obywatelskiej. Sąd Okręgowy w Warszawie w całości odrzucił pozew Pitery. Paweł Pitera żądał od gazety pół miliona złotych oraz przeprosin.

Paweł Pitera poczuł się urażony tekstem opublikowanym w 2008 roku w „Gazecie Polskiej” na podstawie dokumentów IPN z których wynika, że reżyser Paweł Pitera był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Piotr”.

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
 
A

Anonymous

MatkaKurka:
Po pierwszej rozprawie publicznie oświadczyłem, że biorąc udział w procesie z prezesem Owsiakiem mam dwa zadania przed sobą: utrzymać proces w Złotoryi i wymóc na prezesie włączenie do akt sprawy szczegółowych sprawozdań z ksiąg rachunkowych WOŚP i Złotego Melona.

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
 
Status
Zamknięty.
Do góry