A
Anonymous
Re: Mecze reprezentacji,rozgrywki pucharowe i klubowe.
Na szczęście w tę środę będzie można nacieszyć oko dobrym futbolem
Na szczęście w tę środę będzie można nacieszyć oko dobrym futbolem


Oglądałem ten meczyk,Śląsk tonieviper218 napisał:I takie małe spostrzeżenie- po wczorajszych meczach ligowych można było się zastrzelić albo usnąć z nudów (Śląsk z Legią coś tam grali)
ale co z tego ? Druga połowa z Legią to Obrona Częstochowy,gdyby nie Kelemen i to,że Legii się nie chciało to byłyby straszne bęcki.Na dodatek Mila nie gra bo podobno strasznie się roztył Mila to już wspomnienie przeszłościviper218 napisał:Bardzo mnie ciekawi indolencja Śląska..Każdy mówi, że odszedł Sobota, że to on robił grę itp..Jeden zawodnik nie decyduje o całym zespole. Mając takiego grajka jak Paixao (oczywiście jak na polskie warunki), Kelemena, Kaźmierczaka, Milę i nie mogą się załapać do 8...Nie znam problemu od podszewski, ale może stało się to co się dzieje z Zagłębiem? Było może za dobrze i piłkarzom przestało chcieć się chcieć?
,podobnie nic nie zostało z "portugalskiego" Kaźmierczaka...ot teraz to zwykły przeciętniak.Paka się wypaliła.Sobota faktycznie rok przed odejściem był w swoim prime i ładnie mieszał na boisku.Bez gruntownej modernizacji : doły tabeli + 5000 na stadionie.
.
.
. .
..Co do PSG to Nasser Al-Khelaifi kurka nie zakręci bo ropy ma na 1000 lat.
.Wiele wpływowych osób, które próbowały stworzyć coś pozytywnego w polskim futbolu, pogodziło się z faktem, że tu niczego sensownego zbudować nie można. Uznali, że jeśli środowisko piłkarskie chce żyć w symbiozie z kibolami, to niech sobie wspólnie z nimi zarządza klubami i całym futbolem
Jeszcze niedawno specjaliści od tworzenia budżetów klubów wierzyli, że znaczną jego część stworzą pieniądze pochodzące ze sprzedanych biletów oraz dochodów z tzw. dnia meczowego. Problem w tym, że zyski są małe. Frekwencja na większości stadionów jest niska, a zyski z dnia meczowego słabe. W Polsce na piłkarskie trybuny nie udało się przyciągnąć klasy średniej, rodzin z dziećmi. Stanowią oni tylko niewielki procent widzów. Większość na trybunach to fanatycy, kibole, szalikowcy. To za mało, aby wypełnić wielkie obiekty. Za mało, aby zbudować sensowny budżet.
Inni, ci pogardliwie nazywani "piknikami", chodzą rzadko albo wcale. Zniechęca ich nie tylko przeciętny poziom, ale głównie wszechobecna wulgarność, chamstwo i antysemityzm, jaki opanował stadiony.
W tym wszystkim istotą przestał być sam sport. Bo dla kiboli liczy się tylko to, czy dostaną dofinansowanie na oprawę i czy będą mogli na stadionach odpalać race oraz fajerwerki. Sam futbol raczej ich nie interesuje.
Przez ostatnie lata w klubach - kosztem normalnych widzów - systematycznie dowartościowano fanatycznych, roszczeniowych szalikowców. Prowadzono z nimi negocjacje, ciągle zgadzając się na różne ustępstwa. Zapomnieliśmy o fundamentalnej, ale prostej prawdzie - w futbolu najważniejszy jest futbol. Nie kibole.
I zostaliśmy z kibolami. Tylko że futbolu już prawie nie mamy.
może zamiast czcić na stadionach Żołnierzy Wyklętych czy Powstańców Warszawskich,wywieszać ruskie flagi ?
. .