- Dołączył
- 6 Sierpień 2010
- Posty
- 776
- Reakcje/Polubienia
- 0
HWD im wszystkim i tym bzdetom też.^
TADAM:
Od 2016 roku, składka ZUS od umowy cywilnoprawnej będzie liczona nie od minimalnego wynagrodzenia – tak jak obecne, ale od 60% średniego wynagrodzenia, które obecnie wynosi (grudzień 2013),
uwaga, uwaga:4222 zł
Z tego ZUS wynosi co miesiąc 1214,93 zł, a 60% tej kwoty to 729 zł i to będzie minimalna wartość, którą na ZUS będzie musiała zapłacić każda osoba zatrudniona na umowę zlecenie lub umowę o dzieło w Polsce. Minister Finansów w nosie ma fakt, że wynagrodzenie zwane „średnią krajową” jest liczone tylko i wyłącznie w firmach, które zatrudniają powyżej 9 osób, czyli firmy zatrudniające mniej niż 9 osób w ogóle nie są brane pod uwagę.
Proszę zwrócić uwagę, że mikrofirm jest w Polsce prawie 3 miliony, a ogólny rozkład to 99,5% dla mikroprzedsiębiorstw. Z tego wynika, że obliczanie średniego wynagrodzenia odbywa się na podstawie danych z 0,5% firm . Gdy zaś w firmie jest 49 pracowników i prezes, to nawet jeżeli pracownik zarabia 2000 zł, a prezes 100.000 zł To średnia wynosi 3960 zł. Ponadto przy obliczaniu przeciętnego wynagrodzenia brane pod uwagę są tylko umowy o pracę.
W koalicji na rzecz obrotu bezgotówkowego są m.in szefowie resortu finansów Narodowego Banku Polskiego czy szefowie banków komercyjnych. Twierdzą oni, że:
Gotówka szkodzi Polsce i Polakom.
Zaiste zadziwiający pogląd. Gorzej, że na poglądach się nie kończy. Jak informuje „Dziennik Polski”, podmioty skupione w ww. koalicji planują:
„walczyć z nadzwyczajnym przywiązaniem Polaków do banknotów i monet”.
Nie namawiać, dawać wolny wybór, ale WALCZYĆ a co za tym idzie pewna uprzywilejowana banda, będzie próbowała narzucić nam czym mamy płacić. Jaką alternatywę dla gotówki roztaczają przed nami” troskliwi” lobbyści? Chcą SKŁONIĆ (znów czynność z gatunku tych nie znoszących sprzeciwu) Polaków do zakładania kont bankowych, używania kart płatniczych i dokonywania transakcji elektronicznych.
Na razie, decydenci planują zmniejszyć limit dopuszczalnych transakcji gotówkowych.
Z 15 000 do 1000 euro.Wszystko ponad to miałoby być realizowane za pomocą kart lub przelewów. Są kraje, gdzie gotówką nie można płacić w restauracjach za rachunki powyżej 100 euro…
No to teraz zastanówmy sie o co tak naprawdę może chodzić bankierom i urzędnikom i jakie będą tego skutki. Przede wszystkim, we wszystkim należy zachować umiar. Zajadłe zwalczanie kont czy kart byłoby głupotą a do tego z góry spisaną na straty. Zwłaszcza, że zarówno konta jak i karty są wygodne i ułatwiają życie. Jednocześnie nie wyobrażam sobie braku możliwości płacenia gotówką. To konta i karty powinny być – potrzebnym – ale jedynie dodatkiem do obrotu gotówkowego, który jest podstawą równowagi na rynku. Weźmy najprostszy przykład.
Ostatnio coraz częściej zdarzają się awarie bankomatów, kont elektronicznych czy włamania na konta bankowe… Wyobraźmy sobie sytuację, braku gotówki w sytuacji kolejnej awarii elektronicznego systemu finansowego. Oznaczałoby to prawdziwą katastrofę, zastój i paraliż.
Za c0 mielibyśmy wtedy żyć? Rodzić by to mogło również pokusy sterowanych kryzysów. Wyobraźmy sobie, że na ulice wychodzi niezadowolone społeczeństwo. Władza blokuje wtedy nasze środki i stawia ultimatum. Kończycie protest, my odblokowujemy środki. Nie? To zdychajcie z głodu, zimna czy pragnienia.
Kwestia kolejna. Transakcje dokonywane za pomocą przelewów elektronicznych czy za pomocą kart kredytowych są skrupulatnie rejestrowane. Wielki Brat doskonale wie za co, gdzie i kiedy zapłaciliśmy. W ten sposób będziemy szpiegowani i inwigilowani na każdym kroku. A stąd już krótka droga do tworzenia „baz danych” na temat obywateli. Korzystać z nich będą mogli producenci w celach komercyjnych ale również władza czy służby w celach politycznych.
Ktoś powie: „nie mam nic do ukrycia a protestują ci, którzy mają coś na sumieniu”. Architektom nowego porządku świata właśnie o to chodzi. O tworzenie takich nastrojów. Ale uczciwość obywatela nie powinna być towarem i nie może być pretekstem do zniewolenia i naruszania prywatności. Prywatności, którą gwarantuje mi Konstytucja RP.
Z tego miejsca zachęcam, jako osoba z natury przekorna i złośliwa. Płaćmy za to za co możemy gotówką. Uświadamiajmy innych, dla ich i własnego dobra. Żebyśmy za rok czy dwa nie obudzili się z rękami w nocniku. Nocniku z kartami kredytowymi i chipami.
na podstawie:
Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
TADAM:
Moisi dla RMF FM: UE zgodziła się już na powrót Krymu do Rosji
"Krym został już spisany na straty przez Unię Europejską, która nie jest w stanie przeciwstawić się jego prawdopodobnej aneksji przez Rosję" - twierdzi znany paryski politolog Dominique Moisi, specjalny doradca renomowanego Francuskiego Instytutu Relacji Międzynarodowych (IFRI). Już w listopadzie ubiegłego roku przepowiedział on, że Ukraina stanie się najbardziej zapalnym punktem na mapie Europy.
Jak według Dominique’a Moisi zachowają się europejscy przywódcy w razie pozytywnych dla Rosji - jak można się tego spodziewać - rezultatów referendum na Krymie? Unia Europejska powie: nie zgadzamy się, to nielegalne i groźne, ale w praktyce europejscy przywódcy już pogodzili się z perspektywą powrotu Krymu do Rosji - podkreśla Moisi, według którego unijne protesty są raczej ostrzeżeniem dla Putina przed podjęciem dalszych kroków na Ukrainie, a w szczególności próby destabilizacji i przyłączenia do Rosji wschodniej części tego kraju.
Francuscy politycy powtarzali ostatnio w Kijowie: nie będziemy walczyć o Krym, ale jesteśmy gotowi bronić przed Rosją reszty terytorium Ukrainy! - taka jest według renomowanego politologa strategia całej Unii Europejskiej. Czy można jednak wierzyć, że UE nie dopuści do aneksji przez Putina wschodniej Ukrainy, skoro już się zgodziła się przyłączenie Krymu do Rosji?
Sądzę, że najbardziej skuteczne będzie zamrożenie na terenie Unii kont bankowych i dóbr materialnych rosyjskich oligarchów z bezpośredniego otoczenia Putina. To uderzy w ich portfele i może stanowić koniec zaborczych ambicji rosyjskiego prezydenta wobec Ukrainy. Putin nie zatrzyma się dopóty, dopóki ktoś nie wyznaczy mu nieprzekraczalnej granicy.
Z drugiej strony widzi on wewnętrzne podziały w UE i to wykorzystuje - tłumaczy Moisi. Jeżeli jednak Rosjanie będą chcieli ruszyć na Donieck, Charków czy jeszcze dalej, te podziały prysną. Wiele będzie zależało jednak również od samych Ukraińców - sugeruje.
Mam wrażenie, że swoimi brutalnymi działaniami na Krymie Rosjanie wzmocnili w mieszkańcach wschodniej Ukrainy ducha oporu - mówi Moisi w rozmowie z paryskim korespondentem RMF FM Markiem Gładyszem. Powstaje pytanie, czy Rosja jest gotowa stawić czoła miejscowej ludności i doprowadzić tam do eskalacji przemocy, która łączy się z dużym ryzykiem politycznym. Do tego pora roku jest niekorzystna dla Putina. Wiosna zaczyna być teraz sojusznikiem demokracji w tym rejonie, tak jak wcześniej zima i mróz były sojusznikami Moskwy w Kijowie -podsumowuje politolog.
(mn)
Czytaj więcej na h
Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!